Wczytuję dane...
KOD: 978-83-7229-236-0
Autor: Pavel Tsatsouline
EAN: 9788372292360
Koszt wysyłki od: 9.90 PLN
Wydawca: Aha

Władza sowiecka nie zachęcała do uprawiania kulturystyki, ponieważ uważała ją za próżne i dekadenckie „zboczenie burżuazyjne". Nastoletni rozrabiacy, którzy starali się nabrać mięśni do codziennych ulicznych bójek, urządzali w piwnicach własne „siłownie", tzw. kaczałki. Nie były one ogrzewane i brakowało w nich podstawowego wyposażenia. Normą były podciąganie się na rurach od kanalizacji i przysiady z mnóstwem odważników, zwisających niepewnie na jakimś zardzewiałym gryfie. O lustrach nawet nie słyszano.

Bez sprzętu, ale dysponując za to wielkim zapałem, towarzysze ci wypracowali imponujące sylwetki i godną pozazdroszczenia siłę. Chłopcy ci - często kierowani przez emerytowanych ciężarowców, którzy nie chcieli na dobre odwiesić swoich pasów do podnoszenia ciężarów- stosowali strategię Iow tech/high concept (niskiej techniki/wysokiej świadomości), z której słyną Rosjanie.

W złotej dekadzie rosyjskiej kulturystyki, czyli w latach 80. XX wieku, nikt nie słyszał o wyciągach czy innych gadżetach - i tym lepiej. Zawzięcie ćwiczono podciąganie się na drążku, więc mięśnie najszersze grzbietu nie miały wyjścia, musiały rosnąć. Mięśnie pompowane tylko na pokaz nie robiły wrażenia w ulicznych walkach. Każdy kozak z rosyjskich piwnicznych siłowni, włączając w to gości ważących powyżej 100 kg, z łatwością robił dwadzieścia podciągnięć nachwytem z pełnego zwisu.

Lżejsi kulturyści radzili i radzą sobie do dziś jeszcze lepiej. W jednej z byłych republik radzieckich Bielskij (2000) przeprowadził studium porównawcze rozwoju fizycznego i siłowego doświadczonych sportowców wagi średniej i półciężkiej różnych sportów siłowych. 

Polecamy