Wprowadzenie do książki
Dlaczego zdradzamy?
To jest książka o cudzołóstwie
Świat jest ogromny. Odwiedziłam kraje, w których miałam znajomych, znałam miejscowy język albo czułam, że znajdę ciekawe historie. Wiele istotnych miejsc ominęłam. Przepraszam mieszkańców Indii i Brazylii; następnym razem wam nie odpuszczę. Chociaż rozmawiałam z ekspertami i porównałam swoje obserwacje ze statystykami, moja próba zbadania cudzołożników i cudzołożnic nie ma charakteru naukowego. Jest specyficzna, osobista, a czasem przypadkowa. Kiedy w Hongkongu nie wypaliło mi kilka umówionych wywiadów, byłam tak zdesperowana, że podeszłam w Starbucksie do mężczyzny, który siedział z atrakcyjną, znacznie młodszą od siebie kobietą. Nie mieli romansu, ale mój projekt tak ich zaintrygował, że przedstawili mnie swoim przyjaciołom i znajomym, a historie niektórych z nich pojawiają się w rozdziale 10.
Nie stawiam w tej książce pytania, czy jesteśmy genetycznie zaprogramowani do zdrady ani czy zdrada przynosi korzyści ewolucyjne. Zakładam, że ludzie na całym świecie doświadczają mniej więcej takich samych popędów biologicznych. Ciekawi mnie jednak to, jak z tymi popędami radzą sobie ludzie w różnych kulturach.
Przyjmuję tu następującą definicję zdradzającego: to ktoś zaangażowany w monogamiczny związek, ale potajemnie uprawiający seks z kimś innym. Seks oralny też się liczy. Właściwie wszystko, co chcą ukryć przed partnerem lub partnerką – od całowania i obściskiwania po baraszkowanie w łóżku na całego – zasługuje na dyskusję. Zdrada nie musi dotyczyć osób po ślubie, zwłaszcza w krajach europejskich, gdzie małżeństwo staje się coraz mniej popularne, a ludzie nadal dobierają się w pary, mają dzieci i planują, że będą sobie wierni. W Ameryce, gdzie w konkubinatach zdradza się częściej i mają one niższy status niż małżeństwa, szukałam par, które stanęły przed ołtarzem. Z pewnością nie ma w mojej książce nic o swingersach. Owszem, uprawiają oni seks pozamałżeński, ale nie potajemnie.
Nie mam obsesji na punkcie powtórzeń takich słów, jak „zdrada” i „niewierność”. Kiedy pisze się całą książkę o cudzołóstwie, liczba sformułowań, jakich można użyć, jest ograniczona. Po kilku rozdziałach będziecie wdzięczni, że nie pisałam o „intymnych relacjach pozadiadycznych” ani nie uciekałam się do eufemistycznego fińskiego określenia „związki równoległe”.
Jest taka forma hipochondrii zwana chorobą studentów medycyny – uczysz się o jakimś schorzeniu i nabierasz przekonania, że na pewno na to cierpisz. „Już sama znajomość umiejscowienia wyrostka robaczkowego przekształca zupełnie niewinne odczucia w tym rejonie w objawy groźnej choroby”, wyjaśnia pewien naukowiec.
Prowadzenie badań nad cudzołóstwem trochę tę sytuację przypomina. Jeśli spędzisz cały dzień na czytaniu o pozamałżeńskich przygodach, to kiedy twój mąż spóźnia się godzinę, wracając z „treningu piłkarskiego”, albo nie odbiera telefonu komórkowego „na delegacji”, w głowie lęgną się różne myśli. Biedny gość. Niech spróbuje udowodnić, że nie ma romansu. Znacznie łatwiej wykluczyć zapalenie wyrostka.
Mąż też się o mnie martwił, może nie bez powodu. Zadawanie się z niewiernymi to jak zadawanie się z palaczami; ani się obejrzysz, a zaczynasz mieć ochotę na dymek. Rzeczywiście dostałam parę propozycji. Ale to cholerne amerykańskie poczucie winy, o którym jeszcze się naczytacie, ciągle stawało mi na przeszkodzie.
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Pamela Druckerman
-
Tytuł oryginału:
Lust in Translation
-
Liczba stron:
336
-
Wymiary:
125x195
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-08-05080-4
-
Tłumacz:
Agnieszka Sobolewska
-
Rok wydania:
2013