Wczytuję dane...
KOD: 978-83-7377-496-4
Autor: Whitehurst Tess
EAN: 9788373774964
Koszt wysyłki od: 9.90 PLN

Wprowadzenie do książki

Przeżyłem śmierć

   Siedziałam pod koroną dębu w Karolinie Północnej. Słuchałam wykładu dotyczącego sposobu wykonywania miłosnych amuletów i ziołowych afrodyzjaków. Nagle, pozornie nie wiadomo skąd, nauczycielka podkreśliła, jak ważne jest sprzątanie. Powiedziała: „Stare, walające się rzeczy w domu oznaczają, że taki sam bałagan panuje w twoim umyśle, ciele i emocjach. To bagaż, który komplikuje życie i związki”.
    Wtedy po raz pierwszy pomyślałam na poważnie o relacji pomiędzy swoim domem a życiem. Nauczenie się dostrzegania tej zależności stanowiło niezbędny klucz, który z całą mocą przyczynił się do tego, iż wstąpiłam na duchową ścieżkę, choć wówczas jeszcze nie byłam tego świadoma. Ukierunkował mnie także w ciągłym dążeniu do rozwoju siebie i swojego życia. Właśnie wtedy zaczęłam rozumieć, że stan mojego umysłu, moja relacja z własną osobą i sposób komunikowania się ze światem były ściśle związane z uczuciami, których doznawałam, będąc w domu i myśląc o nim. A ponieważ większość życia przeżyłam właśnie w nim, zaczęłam dostrzegać, że, dość dosłownie, stworzył on konstrukcję mojej rzeczywistości.
     Wszystko zaczęło się od lektury Clear Your Clutter with Feng Shui1 autorstwa Karen Kingston i w rezultacie, jak jakaś wariatka, zaczęłam sprzątać swoje mieszkanie. Zrobiło się takie jasne i czyste, że poczułam się niemal inną osobą. Przez tyle lat walczyłam z depresją, kłótniami z chłopakiem, problemami w rodzinie, kłopotami fnansowymi, „niezdolnością” do medytacji, trądzikiem, negatywnym wizerunkiem ciała, dezorientacją związaną z obraniem ścieżki zawodowej i, ogólnie rzecz biorąc, z „pechem”. To wszystko zaczęło zanikać i ulegać zmianie, w miarę jak pozbywałam się niechcianych i nielubianych przedmiotów. Większość negatywnych warunków nie zniknęła z dnia na dzień. Rozwiązanie niektórych zajęło trochę czasu (a kilka z nich nadal niekiedy powraca!). Energia zaczęła jednak płynąć w prawidłowy sposób, a ja wiedziałam w głębi duszy, że cały ten bagaż zaczął w końcu z całą mocą opuszczać moje życie. Poczułam ogromną ulgę.
     Chociaż już wcześniej uczyłam się magii i metafzyki, to dopiero teraz wszystko zaczęło nabierać sensu na znacznie głębszym poziomie. To może brzmieć dziwnie, ale wyrzucając torby ze śmieciami, czułam namacalną różnicę. To stanowiło niejako okno prowadzące na subtelne pole, które otaczało, wypełniało i łączyło wszystko ze sobą. W końcu zaczęłam postrzegać energię w badawczy sposób i czytać jeszcze więcej o energetycznym oczyszczaniu przestrzeni. Poszukiwałam książek, które wydawały się pasować do moich przeczuć. Właśnie wtedy odkryłam łagodniejsze i bardziej intuicyjne praktyki feng shui, jak na przykład te, których naucza Denise Linn (Space Clearing A-Z), Terah Kathryn Collins (The Western Guide to Feng Shui) i David Daniel Kennedy (Feng Shui for Dummies).
    Po swoim wielkim sprzątaniu, którego wcześniej nie praktykowałam, stworzyłam i odprawiłam intensywny rytuał oczyszczający przestrzeń i błogosławiący dom. Łączył on zasady magii naturalnej, które stosowałam przez wiele lat, z nową (w moim przypadku) mądrością dotyczącą oczyszczania przestrzeni i feng shui. I rytuał z całą pewnością był intensywny! Zapaliłam świece i przywołałam cztery żywioły. Klaskałam, paliłam szałwię lekarską, użyłam dzwoneczków. Wykorzystałam wszystko, co tylko było możliwe. Po zakończeniu rytuału poziom energii podniósł się tak znacząco, że pokój wręcz wirował. Musiałam się położyć i zrobić sobie długą przerwę, zanim wróciłam do rzeczywistości. Choć już kiedyś odprawiałam rytuały, po raz pierwszy poczułam taką wielką moc, i to w namacalny sposób. I jakaż to była zmiana!      Pokój niemal wydawał się pulsować i skrzyć się, tak jakby ktoś zwiększył moc w oświetleniu lub otworzył okno, które dotychczas pozostawało zamknięte.
    Teraz, po wysprzątaniu domu, wszędzie widziałam te rzeczy, które uwielbiałam i które praktycznie promieniowały pozytywną energią. To, co jeszcze niedawno było zwykłym mieszkaniem, teraz stało się świętą przestrzenią, która dawała mi natchnienie, troszczyła się o mnie i podnosiła mnie na duchu. A to był dopiero początek! W następnych latach uczęszczałam na zajęcia do Western School of Feng Shui, założyłam swoją frmę zajmującą się feng shui i zaczęłam pisać o zasadach, które obecnie regularnie stosowałam, a także dawać na ten temat wykłady. I, co najlepsze, w moim życiu zapanowała radosna harmonia, której nigdy wcześniej nie znałam. Ponadto energia zaczęła przepływać w doskonały sposób.
    Jakby tego było mało, praca z magicznymi energiami znajdującymi się w domu spowodowała pogłębianie się mojej intuicji: zdolności do wyczuwania energii, którymi emanowały przedmioty, charakterystycznych cech roślin, a także myśli i uczuć osób i zwierząt. W którymś momencie przeszłam na weganizm, gdyż łączyła mnie głęboka więź ze zwierzętami. Mogłam wyraźnie odczuwać ból i cierpienie podczas jedzenia produktów pochodzenia zwierzęcego. Potem przeszłam na witarianizm, bowiem byłam w stanie wyczuwać uzdrawiające i pogłębiające świadomość cechy surowych roślin.
     Czułam także, że dzięki temu mogłabym żyć w niebiańskiej harmonii z planetą i wszechświatem. Taki styl życia (przynajmniej przez większość czasu, ponieważ od czasu do czasu zdarza mi się wypić kilka piw lub zjeść talerz frytek) jeszcze bardziej wzmocnił moją intuicję i więź z subtelniejszymi królestwami energetycznymi i, bez wątpienia, przyczynił się do zrozumienia metafzycznych cech roślin, zwierząt, kryształów, kolorów itp.
Idąc swoją duchową ścieżką, zdałam sobie sprawę, że świadomość środowiska nie ma na celu tylko dobra planety. Liczy się także nasze dobro: ugruntowanie w naturze i szacunek dla niej to warunek konieczny, aby zaznać prawdziwego i nieprzemijającego szczęścia. A nasze domy są wspaniałym miejscem, aby dać temu początek. Przecież stanowią one osobiste zakątki Matki Ziemi i jedyne miejsca, w których sprawujemy najwyższą jurysdykcję nad tym, jak jest ona traktowana. A kiedy my ją dobrze traktujemy, to i ona nas dobrze traktuje. Ta k jak uwielbiamy dawać prezenty ludziom, którzy nas doceniają i okazują wdzięczność za podarunki, które kiedyś od nas otrzymali, tak też ziemska bogini uwielbia obsypywać nas darami. Opiekuje się nami i nie szczędzi nam wszelkich dobrodziejstw, kiedy ją szanujemy i wyrażamy jej wdzięczność. W książce zalecam okazywanie szacunku dla roślin i zwierząt, a także używanie świec wykonanych z sojowego wosku oraz ekologicznych środków czyszczących. Tego typu działania stanowią wyraz naszej pełnej miłości postawy wobec ziemi.
    Wszystko się ze sobą łączy. Każdy element fzycznego świata jest przepełniony niewidzialną siłą życiową i jedyną w swoim rodzaju magiczną energią. Napisałam tę książkę, gdyż jestem pewna, że każdy z nas ma wrodzoną zdolność wyczuwania i zmieniania tych energii, a także kierowania nimi. Dzięki temu tworzą się pozytywne warunki i przejawiają się prawdziwe pragnienia naszych serc. Może nie stanie się to z dnia na dzień i może nie dokładnie w taki sposób, jakiego byśmy się spodziewali, ale wówczas byłoby to, tak czy siak, nudne.     Zresztą, magiczne życie to podróż. Przekonałam się, że jest to najbardziej ekscytująca i satysfakcjonująca podróż, w którą możemy się wybrać.

Z serdecznymi pozdrowieniami, Whitehurst Tess

Szczegółowe Informacje

  • Autor: 

    Whitehurst Tess

  • Tytuł oryginału: 

    Magical Housekeeping: Simple Charms and Practical Tips for Creating a Harmonious Home

  • Liczba stron: 

    232

  • Wymiary: 

    145x205

  • Oprawa: 

    Miękka

  • ISBN: 

    978-83-7377-496-4

  • Tłumacz: 

    Beata Piecychna

  • Rok wydania: 

    2011

Polecamy
Klienci, którzy kupili ten produkt wybrali również...