Wczytuję dane...
KOD: 978-83-7278-906-8
Autor: Salman Khan
EAN: 9788372789068
Koszt wysyłki od: 9.90 PLN
Wydawca: Media Rodzina

Wprowadzenie do książki

Akademia Khana

   Nawet gdyby Ameryka wciąż była niewyczerpanym źródłem innowacji, to kto najwięcej na tym zyska? Czy jedynie garstka amerykańskich uczniów będzie wystarczająco wykształcona, żeby uczestniczyć w życiu ekonomicznym, a firmy zostaną zmuszone do importu zagranicznych talentów? Czy wysoki - i wciąż rosnący - odsetek młodych osób w Ameryce pozostanie bez zatrudnienia albo z braku pewnych kwalifikacji będzie podejmować pracę poniżej swoich możliwości?
  Podobne pytania należy zadać w imieniu młodzieży na całym świecie. Czy uczniowie zmarnują swój potencjał albo zwrócą go w niebezpiecznym kierunku dlatego, że nie dostali narzędzi ani warunków do wypracowania zysku, którym będą mogli się podzielić? Czy prawdziwa demokracja w krajach rozwijających się trafi na niestabilny grunt z powodu złych szkół i zepsutego, dysfunkcyjnego systemu oświaty?
   Te pytania mają wymiar zarówno praktyczny, jak i moralny. Wierzę, że w naszym wspólnym interesie jest to, żeby edukacja była dostępna dla każdego. Kto wie, w którym zakątku świata narodzi się nowy geniusz? W afrykańskiej wiosce może mieszkać dziewczynka, która pewnego dnia odkryje lekarstwo na raka. Syn rybaka z Nowej Gwinei może fenomenalnie rozumieć kondycję oceanów. Dlaczego mamy pozwolić, żeby ich talent się zmarnował? Jakie znajdziemy usprawiedliwienie, jeśli nie udostępnimy tym dzieciom najlepszej edukacji - o ile dysponujemy odpowiednim zapleczem technicznym i środkami - wiedząc, że wystarczy jedynie mieć wizję i odwagę, żeby to zrobić?
   Jednak zamiast działać, ludzie wciąż rozprawiają o zmianach kosmetycznych. Czy to z braku wyobraźni, czy też z obawy przed rozkołysaniem płynącej łodzi, ich debaty zwykle się kończą, zanim dotkną kwestii rzeczywistego uzdrowienia edukacji, i skupiają się jedynie na kilku dobrze znanych, lecz źle umiejscowionych obsesjach, takich jak wyniki testów czy odsetek uczniów zdających egzaminy. To oczywiście nie są błahe sprawy. Niemniej jeszcze ważniejsze jest to, czy cechami przyszłych pokoleń będą wiara we własne siły, wysoka wydajność oraz satysfakcja - czy młodzi ludzie wykorzystają w pełni swój potencjał i będą potrafili sensownie kultywować wartości demokratyczne.
   Zajmując się tym tematem, przeanalizujemy podstawowe koncepcje. W jaki sposób się uczymy? Czy standardowy model nauki - lekcje w formie wykładów i samodzielne, wieczorne odrabianie zadań domowych - wciąż ma sens w epoce cyfrowej? Dlaczego uczniowie już parę tygodni po egzaminie zapominają tak wiele z tego, czego się podobno „nauczyli”? Dlaczego dorośli tak wyraźnie czują rozdźwięk między wiedzą wyniesioną ze szkoły a tym, co robią w życiu? Oto zasadnicze pytania, które powinniśmy postawić. Jednak nawet jeśli je zadamy, to i tak nie możemy przeoczyć ogromnej różnicy między użalaniem się nad stanem edukacji a praktycznym działaniem w kierunku zmian.
   W 2004 roku - w pewnym sensie przez przypadek, co wytłumaczę nieco dalej - zacząłem eksperymenty z pomysłami, które, jak się zdaje, odniosły zamierzony skutek. W znacznym stopniu były to nowe wcielenia dawno sprawdzonych zasad. Z drugiej strony, w połączeniu ze skalowalnością nowych technologii i łatwym dostępem do nich, zasygnalizowały możliwość gruntownej reformy edukacji, jaką znamy.
   Jednym z takich eksperymentów, który zaczął tętnić własnym życiem, było udostępnienie moich lekcji matematyki na portalu YouTube. Nie wiedziałem, jaka forma będzie najlepsza, czy projekt się sprawdzi ani czy ktokolwiek zechce oglądać filmy, które zamieściłem w tym serwisie. Udoskonalałem swoją ofertę metodą prób i błędów (tak, błędy są dobre i można je popełniać) w ramach wolnego czasu ograniczonego pracą zawodową - wykonywałem dosyć wymagający zawód analityka w funduszu hedgingowym. Jednak po kilku latach, które upłynęły niewiarygodnie szybko, zdałem sobie sprawę, że moja pasja i powołanie znajdują się po stronie wirtualnej edukacji, zatem w 2009 roku zrezygnowałem z pracy w firmie i w pełni poświęciłem się projektowi, który w końcu przybrał formę Akademii Khana.
   Wbrew szumnej nazwie środki, którymi dysponował ten nowy twór, były śmiesznie skromne. Wyposażenie Akademii stanowił komputer, kupiona za dwadzieścia dolarów aplikacja do przechwytywania obrazu i tablet graficzny wart osiemdziesiąt dolarów. Wykresy i równania rysowałem - często niewprawną ręką - za pomocą darmowego programu pod nazwą Microsoft Paint. Oprócz nagrań wideo stworzyłem też prostą aplikację do testowania postępów w nauce, którą umieściłem na swojej kosztującej pięćdziesiąt dolarów miesięcznie stronie internetowej. Władze Akademii, personel wspomagający i administrację stanowiła ni mniej, ni więcej, tylko jedna osoba - ja sam. Budżetem były moje własne oszczędności. Większość dnia spędzałem w T-shircie za sześć dolarów i spodniach od dresu, gadając do monitora oraz snując wielkie plany.
   Nie marzyłem o stworzeniu popularnej strony internetowej ani o błyskotliwej, lecz ulotnej sławie komentatora debaty o edukacji. Możliwe, że mierzyłem zbyt wysoko, ale chciałem zapoczątkować coś trwałego, pionierskiego - instytucję służącą światu, która przetrwa kilkaset lat i pomoże gruntownie zrewidować sposoby przekazywania wiedzy.

    Zaledwie parę lat temu o Akademii Khana wiedziała jedynie garstka licealistów - krewnych i przyjaciół rodziny. Jak i dlaczego po tak skromnym starcie wiedza o tym portalu internetowym rozpowszechniła się wśród szerokiej społeczności spragnionych nauki ludzi w różnym wieku i o różnym statusie ekonomicznym? Dlaczego uczniowie informowali o nim kolegów, a potem także nauczycieli? Dlaczego nauczyciele przekazywali tę wiedzę swoim przełożonym? Dlaczego rodzice zaakceptowali ten portal nie tylko jako pomoc naukową dla swoich dzieci, ale też jako sposób na odświeżenie własnej wiedzy i środek służący zaspokojeniu ich chęci odkrywania i poznawania nowych rzeczy?
   Krótko mówiąc, jakie niespełnione dotąd pragnienia realizowała Akademia?
   Dlaczego udawało jej się motywować i ekscytować uczniów tak, jak żadne dotychczasowe konwencjonalne programy nauczania? Jeżeli zaś chodzi o rezultat, to czy mogliśmy przedstawić konkretne dane, które potwierdzałyby, że    Akademia rzeczywiście pomaga ludziom w nauce? Czy poprawia wyniki egzaminów? Jeszcze ważniejsze jest to, czy stosowane przez Akademię metody nauczania umożliwiają lepsze zrozumienie tematu. Czy konsekwentnie pomagają uczniom osiągnąć coś więcej niż pozytywne oceny w szkole? Czy lekcje wideo i aplikacje interaktywne najlepiej sprawdzają się jako dodatek do konwencjonalnych metod nauczania, czy też wyznaczają całkowicie nowy kierunek edukacji - oparty przede wszystkim na aktywnym uczestnictwie i indywidualnym tempie nauki?
   Dla każdego ucznia - zarówno ośmio, jak i osiemdziesięciolatka - kolejne materiały wideo zawsze stanowiły coś w rodzaju odkrycia. Nowe zadania i ćwiczenia były wyzwaniami, z którymi każdy mógł się zmierzyć we własnym tempie - bez wstydu czy piętna nieuctwa, gdy postępy przychodziły powoli; bez stresu, że „już najwyższy czas zacząć następny temat”. Zarchiwizowane materiały wideo miały być dostępne bez ograniczeń, uczniowie w dowolnym momencie mogli do nich wracać, żeby odświeżyć pamięć. Ponadto wolno im było popełniać błędy! Nie musieli się bać zerkającego im ponad ramieniem nauczyciela i pozbyli się strachu, że zblamują się przed całą klasą.
   Mam absolutną pewność, że Akademia Khana jest narzędziem, które może zainicjować model nauczania co najmniej zbliżony do tego, który powinien obowiązywać w przyszłości - pozwala na połączenie sztuki przekazywania wiedzy z nauką o sposobach prezentacji oraz o analizie danych, a także na stworzenie minimalnym kosztem przejrzystego, praktycznego programu nauczania. Mam też wiele powodów, by w to wierzyć. Niektóre z nich wynikają z rozwoju techniki, inne z czynników ekonomicznych. Jednak to przeświadczenie najbardziej potęgują komentarze samych uczniów.
   W ciągu ostatnich kilku lat otrzymaliśmy tysiące e-maili od uczniów, którzy odnieśli konkretne korzyści z działalności Akademii. Były to listy z miast europejskich, z amerykańskich przedmieść, ze wsi w Indiach i osad na Bliskim Wschodzie, gdzie kobiety, często w tajemnicy, próbują poszerzać swoją wiedzę. Niektóre listy były lapidarne i zabawne, inne - długie i pełne emocji. Czasami ich autorami były dzieci, które nie radziły sobie w szkole, co było przyczyną ich frustracji, a czasami dorośli obawiający się, że stracili zdolność przyswajania wiedzy.
   Z tych wszystkich wiadomości wyłoniło się kilka istotnych wątków. Zdecydowanie zbyt wiele bystrych dzieciaków, którym nie brakuje motywacji do nauki, ma złe doświadczenia. Dotyczy to zarówno elitarnych, bogatych szkół, jak i tych cierpiących z powodu niedofinansowania. W zbyt wielu przypadkach wiara w siebie została złamana. Nawet niektórzy z najlepszych uczniów twierdzą, że pomimo dobrych ocen niewiele się nauczyli. Zainteresowanie młodszych i starszych uczniów jest tłamszone przez nudę w szkole lub w miejscu pracy, a także przez napierający zewsząd podprogowy przekaz coraz bardziej miałkiej kultury masowej.
   Dla tych uczniów Akademia Khana była przystanią, schronieniem, miejscem, w którym sami mogli sobie zapewnić to, czego nie dały im doświadczenia szkolne ani zawodowe. Czy oglądanie nagranych na wideo lekcji albo używanie interaktywnych aplikacji może rozwinąć inteligencję? Nie. Ale jestem przekonany, że daje coś jeszcze lepszego - kontekst, w którym ludzie mogą puścić wodze swojej ciekawości i wrodzonemu zamiłowaniu do nauki, dzięki czemu zdają sobie sprawę, że już są inteligentni.
   To właśnie przede wszystkim relacje uczniów skłoniły mnie do napisania tej książki. Traktuję ją jako coś w rodzaju manifestu - jest dla mnie zarówno bardzo osobistym wyznaniem, jak i wezwaniem do broni. Edukacja musi się zmienić. Trzeba ją zestroić ze współczesnym światem, zharmonizować z naturalnym sposobem, w jaki ludzie zdobywają wiedzę i dążą do rozwoju.

Szczegółowe Informacje

  • Autor: 

    Salman Khan

  • Tytuł oryginału: 

    The One World Schoolhouse: Education Reimagined

  • Liczba stron: 

    240

  • Wymiary: 

    145x205

  • Oprawa: 

    Miękka

  • ISBN: 

    978-83-7278-906-8

  • Tłumacz: 

    Maciej Potulny

  • Rok wydania: 

    2013

Polecamy