Kup cały komplet !
Wprowadzenie do książki
Jak mówić żeby dzieci się uczyły
Ziarno zostało zasiane wiele lat temu, kiedy jako młode matki brałyśmy udział w zajęciach dla rodziców, prowadzonych przez nieżyjącego już specjalistę w dziedzinie psychologii dziecka dr. Haima Ginotta. Wracając razem do domu z każdego spotkania, nie mogłyśmy wyjść z podziwu, jak wielką moc mają nowe metody porozumiewania się, i żałowałyśmy, że nie były nam one znane wiele lat temu, gdy zajmowałyśmy się dziećmi zawodowo — jedna z nas jako nauczycielka w nowojorskich szkołach średnich, a druga w domach sąsiadów na Manhattanie.
Nie mogłyśmy wtedy przewidzieć, jakie będą skutki naszych doświadczeń. Dwadzieścia lat później książki, które napisałyśmy, by pomóc rodzicom, osiągnęły nakład dwóch milionów egzemplarzy i zostały przetłumaczone na ponad dwanaście języków; prelekcje wygłaszane niemal we wszystkich stanach USA i prowincjach Kanady spotykały się z entuzjastycznym przyjęciem; ponad pięćdziesiąt tysięcy grup w miejscach tak odległych jak Nikaragua, Kenia, Malezja czy Nowa Zelandia korzystało na zajęciach z naszych programów szkoleniowych nagranych na kasety audio i wideo. I przez cały czas w ciągu tych dwudziestu lat nauczyciele informowali nas, jak zmieniało się ich podejście do uczniów pod wpływem uczęszczania na nasze wykłady, uczestniczenia w kursach bądź przeczytania jednej z naszych książek. Wciąż od nowa zachęcali nas do napisania podobnej książki specjalnie dla nich.
A jednak przeznaczenie chciało inaczej: zadzwoniły do nas Rosalyn Templeton i Lisa Nyberg. Lisa uczyła trzecie i czwarte klasy w szkole podstawowej w Springfield w Oregonie, a Rosalyn szkoliła przyszłych nauczycieli na Uniwersytecie Bradley w Peo-rii w Illinois. Obie stwierdziły, że martwi je powszechne stosowanie w szkołach środków przymusu i kar jako jedynych metod wychowawczych. Powiedziały, że od dłuższego czasu poszukują materiałów, które wskazałyby nauczycielom, jak inaczej mogą pomóc uczniom, by stali się bardziej samodzielni i zdyscyplinowani. Kiedy przeczytały książkę Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, stwierdziły, że właśnie tego szukały, i poprosiły o zgodę na napisanie wersji dla nauczycieli.
Z kolejnych rozmów wynikało, że mają bardzo rozległe doświadczenia. Obie panie uczyły w szkołach miejskich, podmiejskich, a także na prowincji w różnych częściach kraju; obie miały doktoraty z pedagogiki; obie wielokrotnie prowadziły zajęcia na kursach dla nauczycieli.
Zadanie, które obawiałyśmy się podjąć przez tak długi czas, stało się nagle wykonalne. Jeśli prócz własnych doświadczeń nauczycielskich i materiałów od nauczycieli, gromadzonych przez ponad dwadzieścia lat, mogłybyśmy również wykorzystać obecne i dawne doświadczenia tych dwóch nauczycielek, nic nie stałoby już na przeszkodzie.
Latem Rosalyn i Lisa spotkały się z nami. Od początku przypadłyśmy sobie do gustu. Gdy ustaliłyśmy, jaki kształt mogłaby mieć książka Jak mówić żeby dzieci się uczyły, postanowiłyśmy uczynić jej narratorką młodą nauczycielkę, która usiłuje znaleźć lepsze metody porozumiewania się z uczniami. Jej doświadczenia będą kompilacją naszych. Narracja zostanie wzbogacona elementami występującymi w naszych poprzednich książkach: rysunkami, streszczeniami, pytaniami i odpowiedziami na nie oraz wieloma przykładami.
Im dłużej rozmawiałyśmy, tym bardziej oczywisty stawał się fakt, że jeśli chcemy jak najpełniej przekazać, czego wymaga edukacja dziecka, to musimy zwrócić uwagę także na to, co dzieje się poza klasą i poświęcić wiele miejsca pierwszym i niezmiennym nauczycielom dziecka — rodzicom. Cokolwiek dzieje się w szkole między godzinami 8 a 15, ogromny wpływ na to ma dom Obojętnie, jak dobre intencje moją nauczyciel i rodzice, jeśli obie strony nie posiadają odpowiednich narzędzi, by te intencje zrealizować, dziecko znajduje się na przegranej pozycji.
Rodzice i nauczyciele muszą połączyć sity i nawiązać partnerską współpracę. Obie strony muszą dostrzegać różnicę między słowami, które demoralizują, a tymi, które dodają odwagi; między słowami prowokującymi konfrontację a tymi; które zachęcają do współpracy; między słowami uniemożliwiającymi dziecku myślenie i koncentrację a tymi, które pobudzają naturalne pragnienie uczenia się.
Nabrałyśmy przekonania, że spoczywa na nas dodatkowy obowiązek wobec współczesnych dzieci. Nigdy dotąd tak wielu młodych ludzi nie było atakowanych tyloma obrazami bezsensownego okrucieństwa. Nigdy dotąd nie byli świadkami rozwiązywania tak wielu problemów przy pomocy kul i bomb. Nigdy dotąd nie zaistniała tak paląca potrzeba pokazania dzieciom na ich własnym przykładzie, że nieporozumienia można zażegnać dzięki uczciwej i pełnej szacunku rozmowie. To najlepsza ochrona przed ich agresywnymi odruchami, jaką jesteśmy w stanie im zapewnić. Kiedy nadchodzi nieunikniona chwila frustracji i wściekłości, zamiast sięgać po broń mogą użyć słów, które słyszeli od najważniejszych osób w swoim życiu.
Z tym przekonaniem podjęłyśmy się napisania książki Jak mówić żeby dzieci się uczyły. Trzy lata później, po wielu kolejnych dyskusjach, miałyśmy wreszcie w ręku gotowy maszynopis i odczuwałyśmy głębokie zadowolenie. Udało nam się stworzyć przejrzysty zbiór zasad „Jak mówić, żeby dzieci się uczyły — w domu i w szkole". Przedstawiłyśmy konkretne przykłady zachowań i język, który jest tak ważny w procesie nauczania. Pokazałyśmy, jak stworzyć klimat emocjonalny, w którym dziecko będzie mogło z poczuciem bezpieczeństwa otworzyć się na nowe i nieznane rzeczy; jak skłonić dziecko do odpowiedzialności i samodyscypliny. Opisałyśmy niezliczone metody pomagające dziecku uwierzyć w siebie.
Mamy szczerą nadzieję, że idee przedstawione w książce Jak mówić żeby dzieci się uczyły pomogą wam dostarczyć inspiracji i siły młodym ludziom, z którymi zetkniecie się na swej drodze.
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Adele Faber, Elaine Mazlish
-
Tytuł oryginału:
How to Talk So Kids Can Learn at Home and in School
-
Liczba stron:
223
-
Wymiary:
145x205
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-85594-28-4
-
Tłumacz:
Beata Horosiewicz
-
Rok wydania:
2006