Każdy z nas słyszał historię o zwyczajnej dziewczynie, która niespodziewanie zostaje królewną. Lub o przystojnym kawalerze do wzięcia, który mógłby przebierać w dziewczynach jak w ulęgałkach, a zakochuje się w zwykłej kobiecie, o której względy musi walczyć. Podczas ślubu facet czuje się jak dziecko szczęścia, tymczasem jego rodzina łyka środki na zgagę, głowiąc się i trapiąc: „Dlaczego ona?". Potem zaczynają się spekulacje: „Trafiła mu przez żołądek do serca? Chodzi o seks? Zrobiła mu pianę z mózgu? Czym go omotała?". I aż ich skręca, żeby odciągnąć faceta na stronę i zapytać wprost: „Dlaczego żenisz się z taką zołzą?".
Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy nie jest kolejnym poradnikiem z serii „jak złowić męża". Nie jest książką, która choćby dyskretnie sugerowała, że kobieta jest niekompletna, dopóki nie znajdzie swej „lepszej połowy". Przeciwnie. Ta książka rzuca wyzwanie stereotypom, pomaga zrozumieć, dlaczego niektóre związki się nie rozwijają, i zmienia kobiecy sposób myślenia o tym, w jaki sposób mężczyzna wybiera bratnią duszę.
Używając słowa „zołza", nie mam na myśli kobiety okrutnej czy wrednej. Tak jak w swej pierwszej książce, Dlaczego mężczyźni kochają zołzy, używam tego sformułowania z przymrużeniem oka, w sposób satyryczny, i nie należy brać tego określenia zbyt serio.
„Zołza", o jakiej piszę, jest silną kobietą o własnej tożsamości i czuje się pewnie, będąc tym, kim jest. Z radością daje ukochanemu „przestrzeń", bo lubi mieć swoją. W jasny sposób daje do zrozumienia, co będzie, a czego nie będzie akceptowała. Wypisze się z układu w razie najlżejszego objawu braku szacunku, co czyni ją w oczach mężczyzny bardziej, a nie mniej ekscytującą. Właśnie taką kobietę on pragnie poślubić!
Wszyscy czytaliśmy Kopciuszka. Widzieliśmy reklamy pierścionków zaręczynowych, w których kobieta dostaje wyśnioną błyskotkę. Bywamy na ceremoniach ślubnych z dziesięcioma druhnami ubranymi jak Dzwoneczek z Piotrusia Pana. Potem fotograf robi zdjęcie wszystkim druhnom stłoczonym wokół panny młodej, przykucniętym nad jej lewą dłonią i wpatrzonym z uwielbieniem w wielki kamień. Później jest rzucanie bukietu: wszystkie panny przepychają się i depczą sobie po piętach, bo każda chce ten bukiet złapać, żeby wkrótce stanąć na ślubnym kobiercu. Tak oto reagują kobiety na samo wyobrażenie o zamąż pójściu.
Mężczyźni to obserwują. Widzą kobiety zachowujące się, jakby małżeństwo było dla nich początkiem i końcem wszystkiego, i robią zapis w pamięci, który tylko potwierdza coś, o czym facet wie od zawsze: małżeństwo niekoniecznie znaczy, że ona jest w nim zakochana. Niektórzy mężczyźni czują, że kobieta jest zakochana w ceremonii zamążpójścia albo w tym, co kojarzy się z małżeństwem. On jest tam tylko po to, żeby wypełnić wakat.
Wszystko to wpływa na podejście mężczyzn do relacji z kobietami. Płoszy ich sytuacja, w której podejrzewają kobietę o to, że związek ma jej zapewnić poczucie pełni, bo znów mają wrażenie, jakby wypełniali nieobsadzone miejsce. Dla mężczyzny kobieta zdesperowana oznacza potrzask, bo ona nie kocha go za to, kim on jest. Tak naprawdę mężczyźni wcale nie cierpią na chorobliwy lęk przed zaangażowaniem się, oni chcą miłości i małżeństwa nie mniej niż kobiety.
Mężczyzna, żeby zapragnąć małżeństwa, musi myśleć w ten sposób: „Byłoby fantastycznie mieć ją za żonę". Ale tak się nie dzieje, kiedy kobieta, idąc za tradycyjną radą, forsuje temat: „Muszę wiedzieć, dokąd to zmierza. Nie chcę marnować czasu". Takie rzeczy kobiety mówią bezwiednie. Ona myśli, że oszczędza czas, nie zdając sobie sprawy, że właśnie spłoszyła kandydata. Kiedy kobieta daje do zrozumienia, że związek, zobowiązanie czy małżeństwo to coś, co się jej „należy", sprawia, że facet bierze nogi za pas.
To dlatego powstała ta książka.
W kolejnych rozdziałach dowiecie się, jak zmienić swoje nastawienie. Zrozumiecie, dlaczego mężczyzna musi się dziwić, że w przeciwieństwie do wszystkich innych kobiet, które spotyka, nie zachowujecie się jak desperatki z wypisanym na czole „ożeń się ze mną". Kiedy wydacie się oryginalne w tym, że nie macie zamiaru ciągnąć faceta do ołtarza, zaczniecie dostawać tyle propozycji matrymonialnych, że nie będziecie wiedziały, co z nimi zrobić.
Zrozumiecie też, jak naprawdę rozumują mężczyźni. Co naprawdę oznaczają ich zachowania. Jakich spodziewają się po was reakcji, a jak wy powinnyście się zachować. I bez tych różnych przebrzmiałych bzdetów, jakie znacie z innych książek o związkach. Dowiecie się wszystkiego, o czym wiedzą mężczyźni, o czym wiedzą zołzy... a czego miłe dziewczyny muszą się jeszcze dowiedzieć.
Materiał w moich książkach opiera się na wiedzy, jaką zebrałam podczas kilkuset godzin wywiadów z mężczyznami, którzy rozmawiali ze mną swobodnie i bez ogródek. Dawali mi informacje z pierwszej ręki - zarezerwowane na ogół tylko dla mężczyzn - o tym, co naprawdę sprawia, że facet się zakochuje i zadaje dziewczynie sakramentalne pytanie.
Tak bardzo mi zależało na wiernym przekazie, że zanim ten materiał poszedł do druku, przeczytałam go jeszcze raz swoim rozmówcom, aby mieć absolutną pewność, że precyzyjnie oddałam ich sposób odczuwania. „Gdyby one miały te cechy", mówili, „znacznie chętniej myślelibyśmy o małżeństwie. Tak się cieszę, że mówisz to kobietom. Tylko nie używaj mojego prawdziwego imienia...".
Po ukazaniu się mojej pierwszej książki słyszałam z ust wielu krytyków: „Kobiety nie powinny uprawiać gierek". Moim zdaniem to bardzo zabawne; można by pomyśleć, że mężczyźni są zawsze pełni współczucia, altruistyczni i szczerzy - i, Boże broń, nie uprawiają z kobietami żadnych gierek! Rzeczywistość jest taka, że mężczyźni naciągają prawdę i celowo, w sposób nagminny, pomijają kluczowe informacje po to, żeby mieć ciastko i zjeść ciastko.
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Sherry Argov
-
Tytuł oryginału:
Why Men Marry Bitches
-
Liczba stron:
190
-
Wymiary:
145x205
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-62343-05-8
-
Tłumacz:
Urszula Szczepańska
-
Rok wydania:
2010