Po świętach", „po sylwestrze", „po Nowym Roku", „po wakacjach, bo tam all inclusive", albo „jak wyjem wszystko z lodówki, bo mam zapasy..." - takie deklaracje słyszę podczas pierwszej wizyty od 80 procent osób, które goszczą w moim gabinecie. Niektórzy obawiają się w głębi ducha, że decyzję o odchudzaniu ich otoczenie odbierze jako rodzaj fanaberii czy kaprysu, jakiś „wygłup". Wiele pań, które do mnie przychodzą, zdradza, że kryją się z odchudzaniem przed rodziną i znajomymi, bo zamiast zapewnień o wsparciu często słyszą krytykę. Ludzie nieraz nie doceniają zdrowotnej wartości zrzucenia kilogramów, sprowadzając wagę tylko do kwestii estetyki. Zdarza się, że koleżanki zazdroszczą, gdy któraś z nich ładnie schudnie, i nie żałują wtedy uszczypliwych uwag na temat przynoszenia do pracy sałatki zamiast wcinania pączków.
Każda zbliżająca się większa uroczystość, na którą przybędą goście, budzi więc lęk u odchudzających się. Jednak po zapoznaniu się z istotą nowych nawyków żywieniowych dochodzą do wniosku, że niepotrzebnie się bali. W trakcie odchudzania wciąż można jeść. Nie trzeba się głodzić i rezygnować z życia towarzyskiego dlatego, że jesteśmy na diecie.
Niestety w obiegowej opinii słowo „dieta" jest synonimem męczarni, głodu i kary za grzech obżarstwa. Nigdy też nie ma dobrego momentu, żeby ją zacząć, bo a to święta, a to imieniny, a to wyjazd na wakacje...
Tymczasem prawda jest taka, że wystarczy się dobrze zorganizować i mieć potrzebne produkty w lodówce, a można wytrwać na diecie podczas świąt czy majowego grilla bez robienia przykrości gościom. Co więcej, jeśli nasi przyjaciele są otwarci na nowe smaki, możemy zabłysnąć przed nimi fantastycznymi przepisami. Imieniny nie muszą oznaczać śledzia w śmietanie i sałatki warzywnej z majonezem. Można podać pyszne, wykwintne i proste dania, a jednocześnie nie odstąpić od wskazań diety!
Moi klienci w trakcie kuracji odchudzającej obchodzą różne uroczystości rodzinne i towarzyskie, organizują święta i kinderbale - i świetnie sobie z tym radzą. Co więcej, osoby te po urządzeniu takiej „zdrowej uczty" przychodzą do mnie zachwycone łatwymi do zrobienia i pysznymi potrawami, które przyrządziły z zaproponowanych przeze mnie przepisów. Niektóre z tych dań na stałe goszczą w przyjęciowym menu, na przykład jabłka z kurczakiem na sałacie, łosoś w malinowym winegrecie czy sałatka z pieczonymi brzoskwiniami i serem feta albo kurczak w kremowym sosie pomidorowym z mascarpone i czarnymi oliwkami... Ale o tym wszystkim dalej.
W tym miejscu chcę podkreślić, że o ile trzymamy się najważniejszych reguł nowego stylu odżywiania, takie „imprezowe szaleństwa" nie wpłyną negatywnie na naszą wagę, a jednocześnie będą miłymi przerywnikami w codziennym jadłospisie. Tak jak wspominałam w książce Jedz pysznie, chudnij cudnie, wadą naszej diety okaże się tylko to, że już niedługo to my będziemy się czuć ciężko i niekomfortowo po ociekających tłuszczem kiełbaskach z grilla u sąsiadów, natomiast nasi goście, poznawszy zalety naszej kuchni, z pewnością zaczną nas częściej odwiedzać.
Najważniejsze jest dokonywanie prawidłowych wyborów - żadnych gotowców, tylko świeże i proste produkty, zioła, przyprawy bez glutaminianu sodu - oraz szczera chęć sprawienia kulinarnych przyjemności znajomym. Bo przecież przyjęcia przygotowujemy dla gości, nie dla siebie, choć nie zapominajmy, że jako gospodarze powinniśmy wszystkiego spróbować.
Dawniej do przygotowania każdej potrawy potrzebowałam dokładnego przepisu; jeśli mama zapomniała powiedzieć mi o proszku do pieczenia, to go nie dodawałam. Teraz moja wyobraźnia kulinarna jest na tyle rozwinięta, że czasami wystarczy, bym przeczytała gdzieś nazwę potrawy, i od razu kombinuję, jak takie danie przygotować. Dlatego też kierujcie się swoimi gustami, intuicją i czerpcie z gotowania radość...
Gotując z pasją, wkładając serce w każdą potrawę, jesteśmy w stanie w krótkim czasie wyczarować kulinarne majstersztyki, które przyniosą radość innym i nam samym, a co najważniejsze nie spowodują, że przybędziemy na wadze.
W trakcie pierwszego etapu diety, czyli zmiany nawyków żywienia, powinniśmy, o czym pisałam w poprzedniej książce, każdą potrawę traktować po nowemu, robiąc ją zgodnie z zasadami zdrowego odżywiania. Jeśli wypada nam wtedy przygotowanie przyjęcia, mamy dwie możliwości do . wyboru:
- albo przyrządzamy potrawy zgodnie z zaleceniami w redukcyjnej fazie odchudzania, czyli pozbawione źródeł prostych węglowodanów, takich jak ryż, kasza, makaron, ziemniaki;
- albo do niektórych potraw dodajemy węglowodanowe dodatki (brązowy ryż, kaszę kuskus, makaron razowy), . a wtedy dania te odpowiadają zasadom fazy stabilizacyjnej. Ewentualnie podczas uroczystości goście jedzą te dodatki, a my nie.
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Magdalena Makarowska
-
Liczba stron:
246
-
Wymiary:
165x205
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-7229-297-1
-
Rok wydania:
2012