Wprowadzenie do książki
Miłość Bóg i kuchnia francuska
Gdy byłem mały, z zachwytem obserwowałem, jak moja matka gotowała. Nawet gdy wkroczyłem w dorosłość i wyprowadziłem się z domu, twierdziłem, że robiła najlepsze lasagne na świecie, a jej sałatka taco nie miała sobie równych. W czasie studiów na Uniwersytecie Loyola zajadałem się chicagowską pizzą i innymi lokalnymi przysmakami, ale nic nie emanowało taką energią, jaką wyczuwałem wokół rodzinnego stołu - zwłaszcza gdy mama wyjmowała parujące naczynie żaroodporne z piekarnika, a ja wiedziałem, jaka poezja kryje się pod aluminiową folią. Stopione sery i inne „dekadenckie" składniki może i nie były najzdrowszym jedzeniem, ale nic nie da się porównać z wpływem, który te posiłki miały na moją duszę... i mają aż po dziś dzień. W moim mniemaniu nie istniała żadna godna konkurencja: kuchnia mamy była najlepsza.
Rozmyślałem o tym i znalazłem jeszcze jedno wytłumaczenie swoich odczuć. Choć kuchnia mamy odcisnęła na mnie niezatarte piętno, jestem pewien, że istniały lepsze kucharki od niej. Jednak w naszej kuchni było coś, z czym nikt inny nie miał szans konkurować, nawet najzdolniejsza kucharka świata. Mama bezgranicznie kochała całą rodzinę, a jej miłość ogarniała każdą potrawę niczym delikatny zapach, który zmienia atmosferę w całym pomieszczeniu. Czuliśmy tę miłość; przenikała nasze ciała z taką siłą, że nie miało dla nas znaczenia to, czyje lasagne były tak naprawdę smaczniejsze. Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę z tego, że miłość ma moc przemiany jedzenia. Wspaniałe danie zależy zarówno od przygotowującej je osoby, jak i od samego przepisu.
Obecnie tę sztukę uprawia moja dwudziestopięcioletnia córka Angela. Raz na jakiś czas zjawia się na progu mojego domu w Portland z talerzem w ręku. Nie mija chwila, a zawartość talerza zostaje pochłonięta. Angela odziedziczyła po babci zbiór przepisów i właśnie te dania zazwyczaj mi przywozi - pewnie dlatego, że wie, jak je uwielbiam. Albo zdaje sobie sprawę z tego, że jej tato nie ma za grosz talentu kulinarnego.
Gdybym miał obliczyć, ile wydaję rocznie na posiłki w restauracjach, suma ta przyprawiłaby mnie o zawrót głowy. Zatem widok uśmiechniętej Angeli na ganku z daniem prosto z piekarnika jest zawsze miłą niespodzianką. I znowu kluczem jest miłość - czuję ją w każdym kęsie.
Może jakaś cząstka mnie nie chce nauczyć się gotować, ponieważ boi się, że oznaczałoby to koniec kulinarnych dostaw od mojej córki. A może jest ważniejszy powód, który dopiero zaczynam odkrywać... Jakiś głębszy sens, którego szukam i którym chcę się z wami podzielić.
Nasze życia są pełne zbiegów okoliczności - przelotnych spotkań i drobnych wydarzeń, które mogą nas zmienić. Ale te chwile są często niezauważane albo lekceważone. Jesteśmy zbyt zajęci, zbyt zabiegani (a może po prostu zbyt przerażeni tym, czego moglibyśmy się o sobie dowiedzieć), aby waga takich chwil dotarła do nas w pełni. Ale gdy czasem zwalniamy (albo zostajemy do tego zmuszeni), w końcu zaczynamy dostrzegać, że roztaczają się przed nami szerokie perspektywy i możemy zdobyć niebywałą wiedzę.
Mówię o otwarciu się i chwytaniu chwili, ale nie różnię się od większości ludzi. Moje olśnienie, moje przelotne spotkanie z przeznaczeniem przytrafiło mi się tak nagle, że nie dało się tego nie zauważyć...
Ta książka opowiada o tamtej pamiętnej chwili oraz o jej skutkach. Taki moment ma na jakimś etapie życia każdy z nas: ruletka się kręci, twój numer nie wypada i zdajesz sobie sprawę, że czas spłacić dług, który od lat odwlekasz. Jeśli mamy szczęście, temu okropnemu doświadczeniu towarzyszy obecność kogoś, kto pomoże nam spojrzeć na nie z innego punktu widzenia - tak jak Clarence w To wspaniałe życie, anioł, który pomógł Georgebwi Baileyowi (granemu przez Jimmyego Stewarta) dostrzec, że mimo porażek jego życie było niezwykłe, a nawet niezastąpione. Rzecz w tym, że aniołowie rzadko oznajmiają swoją obecność. Oni zazwyczaj nie wiedzą, że ogrywają rolę aniołów.
Może ty byłeś dla kogoś aniołem - dla przyjaciela znajdującego się nad przepaścią, potrzebującego mądrości, którą tylko ty mogłeś się podzielić. Może powiedziałeś coś, co tobie wydało się mało ważne, ale twoje słowa przeniknęły do serca rozmówcy i zmieniły jego życie. Kto wie? Aniołowie objawiają się na wiele sposobów i na tym polega ich piękno. Właśnie ich nierozpoznawalność sprawia, że są tacy skuteczni.
W trakcie pisania tej opowieści nauczyłem się także ważnych lekcji - tych, które mi początkowo umknęły i musiały dojrzewać we mnie przez kolejne dni i tygodnie. Wydawało mi się, że pewna lekcja była kluczowa, ale wtedy dostrzegłem inne - i intuicyjnie wiedziałem, że nie były przeznaczone jedynie dla mnie.
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
James F. Twyman
-
Tytuł oryginału:
Love, God, And The Art Of French Cooking
-
Liczba stron:
208
-
Wymiary:
145x205
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-62476-78-7
-
Tłumacz:
Agnieszka Ufland
-
Rok wydania:
2013