Wstęp: Nowe tajemnice Watykanu
Rzym, piątek 25 maja 2012 roku. W wielkim hallu Sala Stampa przy Via delia Conciliazione wybucha bomba: „Papieski kamerdyner został aresztowany!". Akredytowani przy Stolicy Świętej dziennikarze nie dowierzają. Większość z nich zna Paola Gabrielego, czterdzie-stosześciolatka, żonatego, ojca trójki dzieci, który od 2006 roku jest wiernym i lojalnym sługą Benedykta XVI. Widać go w pobliżu Ojca Świętego od porannej mszy aż do wieczora, kiedy papież udaje się na spoczynek. To on podczas przejazdów papamobilem zajmuje miejsce na prawo od kierowcy. Aresztowanie „Paoletta" - jak go poufnie nazywają - wydaje się czymś niewiarygodnym. A jednak informacja jest prawdziwa. Kilka godzin wcześniej w mieszkaniu kamerdynera pojawił się komendant żandarmerii watykańskiej Domenico Giani. Jego ludzie znaleźli tam wiele poufnych dokumentów pochodzących z gabinetu samego papieża.
Ta zdumiewająca wiadomość wpasowuje się jak ukryty element gigantycznych puzzli w burzliwy kontekst pewnego zagmatwanego skandalu. Poprzedniego wieczoru ci sami dziennikarze dowiedzieli się o przymusowej dymisji prezesa Instytutu Dzieł Religijnych, inaczej zwanego „bankiem watykańskim", Ettore Gottiego Tedeschiego.
Sześćdziesięciosiedmioletni mężczyzna - ekspert od finansów o nieposzlakowanej opinii i gorliwy katolik - został odwołany przez radę administracyjną, która powołała go na to stanowisko w 2009 roku. Jak nie wiązać tego faktu z pogłoskami, które od trzech miesięcy krążą w kuluarach Pałacu Apostolskiego?
Wszystko zaczęło się w ostatnich dniach stycznia 2012 roku od dziwnych przecieków, które jeden po drugim stawały się pożywką dla złośliwych plotek. Włoskie media - kanał telewizyjny „La Sette" i dziennik „II Fatto Quotidiano" - w tajemniczy sposób weszły w posiadanie poufnych listów, w których arcybiskup Carlo Maria Viganó, były sekretarz generalny Gubernatoratu Państwa Watykańskiego, niedawno „awansowany" na nuncjusza apostolskiego w Waszyngtonie, alarmował Benedykta XVI o „marnotrawstwie" i „korupcji" szerzących się jego zdaniem w watykańskiej administracji. Następnie pojawiły się inne przecieki: list rzucający podejrzenia na bliskie związki kardynała sekretarza stanu Tarcisia Bertonego z niektórymi ministrami włoskiego rządu; raport o niesamowitych planach zamachu na Benedykta XVI przekazany przez starego kardynała Castrillo Hoyosa; list na temat zastrzeżeń władz Instytutu Dzieł Religijnych wobec konieczności poddania się wymogom przejrzystości finansowej, o której oficjalnie mówił papież w grudniu 2010 roku; dokumenty świadczące o komplikacjach w radzeniu sobie ze skandalami seksualnymi, w szczególności we władzach Legionistów Chrystusa.
19 maja włoski dziennikarz Gianluigi Nuzzi, jeden z posiadaczy owych tajemniczych dokumentów, wydaje kontrowersyjną książkę Sua Santita. Le carte segrete di Benedecto XVI, która zawiera wiele poufnych listów - często poruszających sprawy delikatne, czasem szokujące, a chwilami skandaliczne. Jest w nich wszystko: finanse, integryści, pedofilia, polityka, nepotyzm. Książka staje się kroplą, która przepełnia czarę gniewu w otoczeniu papieża. W celu wyjaśnienia sprawy przecieków Ojciec Święty powołuje komisję złożoną z trzech kardynałów, podczas gdy żandarmeria watykańska, powiadomiona zgodnie z prawem, przystępuje do pracy i szybko gromadzi materiał dowodowy: wszystkie osobiste listy przekazane włoskim (i żadnym innym) dziennikarzom pochodzą z apartamentów papieskich (a nie z gabinetów Kurii) i napisane są wyłącznie w języku włoskim (mimo że papież koresponduje w kilku językach). Śledztwo kończy się dość szybko: tak, głównym - choć nie jedynym - winnym tego nieszczęsnego wycieku, bez którego Kościół na pewno wolałby się obejść - jest papieski kamerdyner.
Internet wszystko zmienił
„Spisek przeciwko papieżowi", „walka o sukcesję", „knowania kardynałów": media na całym świecie, zachęcane przez włoską prasę, z lubością drążą sprawę przecieków. Niektórzy już zdążyli ochrzcić ją mianem VatiLeaks, w nawiązaniu do WikiLeaks, afery, która kilka miesięcy wcześniej zdestabilizowała administrację USA. To dobre porównanie. Watykan bowiem, pomimo liczącej dwa tysiące lat historii, tak samo jak wszystkie instytucje na tej planecie, musi się zmierzyć z absolutną rewolucją prowadzącą do przymusowej przejrzystości.
Nowe technologie, nowe procedury, nowe zachowania: jednoczesne zjawiska informatyzacji i globalizacji zrewolucjonizowały kontakty między ludźmi, stowarzyszeniami, grupami, Kościołami i państwami. Nowe techniki służą informacji, ale także manipulacjom, wykorzystuje się je do wprowadzania destabilizacji i szerzenia oszczerstw. Człowiek siedzący samotnie przed ekranem komputera może uznać samego siebie za mściciela w masce albo „białego rycerza" i wyobrażać sobie, że jednym kliknięciem jest w stanie zmienić oblicze tego świata, odwrócić bieg rzeczy, rozprawić się z niesprawiedliwością.
Internet zmienił wszystko. Poczta elektroniczna, funkcja „kopiuj -wklej", możliwość załączania dokumentów i przesyłania ich do osób z listy „kontaktów" albo „znajomych", jak robi się to na Facebooku i Twitterze, nie mówiąc już o zdjęciach z ukrytego aparatu albo zwykłego telefonu - wszystko to zastąpiło pisane dawniej anonimy. Różnice między tymi ostatnimi a nowymi technikami komunikacji są co najmniej trzy: współczesne anonimy są wysyłane w nieograniczonej liczbie kopii, mają ogólnoświatowy zasięg i praktycznie nie można powstrzymać ich rozpowszechniania.
W zderzeniu z tą techniczną transformacją, która wstrząsa wszystkimi rządami - czy są to dyktatury, demokracje, monarchie czy teo-kracje - Watykan jest tak samo bezbronny jak inne państwa, Organizacja Narodów Zjednoczonych, NATO, Unilever czy Societe Generale. Tym, co go wyróżnia, jest jego religijna racja bytu, w której irracjonal-ność ściga się z misterium. A także dwa tysiące lat historii usianej fantastycznymi i romantycznymi zdarzeniami.
Trzeba będzie miesięcy, a może i lat, by skandal VatiLeaks został do końca wyjaśniony. A także by Kuria uporała się z wszystkimi nieprawidłowościami w zarządzaniu Kościołem katolickim, które ujawnił ten kryzys. Już teraz z całej tej afery można wyciągnąć jeden wniosek: tajemnice Watykanu już nigdy nie będą takie jak dawniej.
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Bernard Lecomte
-
Tytuł oryginału:
Les derniers secrets du Vatican
-
Liczba stron:
317
-
Wymiary:
145x205
-
Oprawa:
Twarda
-
ISBN:
978-83-240-2156-7
-
Tłumacz:
Monika Szewc-Osiecka
-
Rok wydania:
2013