Ze wstępu do książki Na drugą stronę i z powrotem
Możność napisania słowa wstępnego do tej książki jest dla mnie zaszczytem i przyjemnością. Sylvia Browne wkroczyła w moje życie w okresie, kiedy postanowiłem, że zarzucę badanie zjawisk z pogranicza śmierci i poświęcę się w pełni praktyce pediatrycznej. Sylvia udzieliła mi medialnego odczytu, który był tak trafny i głęboko poruszający, że zmienił cały mój pogląd na możliwość istnienia życia po śmierci. Po piętnastu latach wysłuchiwania opowieści o dzieciach, które przeżyły własną śmierć, dowiedziałem się, że obowiązkiem naukowca jest obstawanie przy tezie, iż świadomość trwa nawet po śmierci.
Wszyscy rodzimy się obdarzeni szczególnym, biologicznym łączem, wiążącym nas z pełnym miłości wszechświatem. Sylvia Browne obdarzona jest talentem, pozwalającym jej docierać do owego źródła uniwersalnej wiedzy, oraz mądrością i instynktem, pozwalającym interpretować tę wiedzę dla innych ludzi. Wiem, że moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdybym kilka lat temu, przypadkowo, nie spotkał Sylvii w ogólnokrajowym . programie telewizyjnym.
Badałem przypadki doświadczeń z pogranicza śmierci u dzieci, ponieważ sądziłem, że są one wywoływane przez rozmaite leki, podawane śmiertelnie chorym. Byłem aroganckim, młodym lekarzem, zajmującym się badaniami nad rakiem w Szpitalu Dziecięcym w Seattle. Sam słyszałem z ust kilkorga dzieci o doświadczeniach z pogranicza śmierci, ale zawsze uważałem, że był to skutek działania narkotyków.
Jednakże nasze badania, prowadzone w Szpitalu Dziecięcym w Seattle, udowodniły, że doświadczenia z pogranicza śmierci są prawdziwe i powiązane ze szczególnym działaniem pewnego obszaru naszego mózgu. Ta okolica, prawy płat skroniony, jest naszym „boskim modułem". Wszyscy się z nim rodzimy. Wyniki tych badań opublikowaliśmy w Magazynie Pediatrycznym Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego.
Natychmiast zaczęto krytykować moje metody badań. Ataki często były osobiste. Przede wszystkim jednak prowadziłem prywatną praktykę pediatryczną, założyłem też właśnie towarzystwo do badań nad guzami mózgu u dzieci. Badania z pogranicza śmierci uważałem za fascynującą, marginalną działalność, lecz nie były one z pewnością czymś, co traktowałbym z pełną powagą. Postrzegałem swoje badania jako okazję do wykazania się publikacją, która będzie się dobrze prezentowała w moim curriculum vitae, lecz nic ponad to. Tymczasem najwyraźniej wpakowałem się w temat, który wszystkim grał na nerwach.
Porozmawiałem z kierownikiem mojego szpitala, który powiedział:
- Melvinie, to są właśnie rezultaty opowiadania ludziom o śmierci. Ten temat jest tabu. Powinieneś trzymać się tego, co robisz najlepiej, prawdziwej medycyny.
Wkrótce później odwiedziłem Holandię, dokąd zaprosił mnie kardiolog Wolfgang von Lummel z Uniwersytetu Ultrech. Badał on doświadczenia z pogranicza śmierci u osób dorosłych i doszedł do wniosków podobnych do moich. Pod koniec mojego wykładu, odezwała się pewna Dunka. Nie została zaproszona na wykład, ale błagała doktora von Lummela, by mogła w nim uczestniczyć. Powiedziała, że ma dla mnie ważną wiadomość.
Za pośrednictwem tłumacza przekazała, że jest medium. Według jej słów dziecko, z którym przeprowadzałem wywiad, a które następnie umarło, miało dla mnie wiadomość. Kobieta wyciągnęła wykonany przez siebie rysunek.
- To ta dziewczynka - powiedziała. - Chciała, żeby pan zobaczył jej portret, aby mi pan uwierzył.
Rzeczywiście, rozpoznałem to dziecko.
- Ma pan rysunek, który dla pana zrobiła - ciągnęła kobieta. - Nie pokazał go pan podczas wykładu. Proszę, narysuję go dla pana.
Następnie przekazała mi ze szczegółami wiadomość od dziewczynki. Chodziło w niej o to, że powinienem kontynuować moje badania z pogranicza śmierci, przy czym czuwać nade mną i pomagać mi będą dwa anioły. Przekaz zawierał także pewne osobiste elementy, które miały znaczenie wyłącznie dla mnie.
Cała ta scena bardzo mnie zdumiała. Oczekiwałem, że kobieta poprosi mnie teraz o darowiznę. Myślałem, że chciała zwrócić na siebie uwagę, że w tym celu zbadała moją przeszłość, a paru rzeczy po prostu się domyśliła. Zniknęła jednak, nie zostawiając mi swojego nazwiska i nigdy później o niej nie słyszałem.
Poleciałem z powrotem do Nowego Jorku i zapomniałem o całym zdarzeniu. Zaszufladkowałem je jako jedną z tych dziwacznych rzeczy, których nie potrafiłem do końca wytłumaczyć, lecz także nie brałem całkiem na serio.
Następnie mój wydawca poprosił mnie, bym wystąpił w ogólnokrajowym programie telewizyjnym wraz z Sylvią Browne. Jęknąłem, sądząc, że tego już za wiele; nigdy nie zdołam unieść głowy na spotkaniu personelu w Szpitalu Dziecięcym.
Poznałem Sylvię, kiedy czekaliśmy na występ w programie. Moje pierwsze wrażenie było takie, że wyglądała na osobę bardzo trzeźwą i normalną. Wiem, jaka to nieuprzejma myśl, ale oczekiwałem jakiejś szurniętej damy w nowofalowych ciuchach, wylewającej z siebie pseudo--psychologiczną paplaninę. Kiedy jednak siedzieliśmy razem w zielonym pokoju, czułem się zupełnie swobodnie. Naszedł mnie nieproszony impuls, by opowiedzieć jej o wszystkim, przez co przeszedłem w ciągu minionego roku, o tym, jak bardzo pragnąłem być jedynie pediatrą i nie myśleć już więcej o medialnych zdolnościach i śmierci. Nie mogłem mówić, chciało mi się tylko płakać. Uspokoiła mnie rozmową o moim konnym rancho i o moich dzieciach.
- Melvinie, wiem jak źle cię traktują - powiedziała nagle. - Chcę, żebyś wiedział, że dzieci, którym pomogłeś, są po twojej stronie.
Opowiedziała o tej samej małej dziewczynce, o której wcześniej mówiła Dunka. Powiedziała, że ma dla mnie wiadomość. Następnie, słowo po słowie, przekazała mi dokładnie tę samą wiadomość, którą poprzednio otrzymałem od Dunki. Przekaz ten zawierał bardzo osobiste elementy. Trudno byłoby je po prostu wymyślić lub odgadnąć. Najwyraźniej były one znane wyłącznie owej małej dziewczynce i mnie.
Zignorowałem Dunkę, lecz nie mogłem zignorować Syl-vii. Była zupełnie szczera i otwarta. Przez krótką chwilę zastanawiałem się nad tym, czy może był to jakiś rodzaj zdumiewającego zbiegu okoliczności, lub być może przebiegły spisek, uknuty przez Dunkę i Sylvię Browne, by zrobić ze mnie głupca. „Jaki mogłyby mieć motyw?" - zastanawiałem się. Tyle zachodu po to tylko, by przekonać mnie do kontynuowania moich badań nad zjawiskami z pogranicza śmierci?
Pamiętam, czego nauczył mnie mój doradca w Johns Hopkins:
„Melvinie, jeśli zaczniesz wierzyć, że zbieg okoliczności trafiający się raz na milion przypadków może wyjaśnić to, co się dzieje, masz szansę jak jeden do miliona, że jest to prawda!".
Powiedział mi, że wiara w zbiegi okoliczności stanowi ucieczkę leniwego umysłu; dla naukowca nie istnieją żadne przypadki.
Wróciłem do domu, napełniony nowym wigorem. Oczywiste wyjaśnienie było takie, że oba media niezależnie odebrały identyczną wiadomość, która miała znaczenie tylko dla mnie. Były pasywnymi przekaźnikami informacji pochodzących od zmarłego dziecka. Jako naukowiec na polu medycyny postanowiłem dowiedzieć się, co umożliwiało taki przekaz. Być może miałem dalej prowadzić badania na tym polu właśnie dlatego, że nie posiadałem żadnego duchowego systemu wierzeń, poza wiarą w to, iż niedziela służy oglądaniu rozgrywek piłki nożnej.
Moje badania wykazały nie tylko to, że doświadczenia z pogranicza śmierci są prawdziwe, ale także, że poprzez studiowanie mechanizmu tych doświadczeń dowiadujemy się, iż wszystkie istoty ludzkie są wzajemnie połączone z wszechświatem i wszystkim, co on zawiera, co kiedykolwiek było i będzie. Dowiadujemy się, że w rzeczywistości istnieje racjonalna, naukowa podstawa, pozwalająca wyjaśnić, w jaki sposób media rozmawiają z umarłymi, oraz wywołują duchowe i fizyczne uzdrowienie.
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Sylvia Browne, Lindsay Harrison
-
Tytuł oryginału:
The Other Side and Back: A Psychic's Guide to Our World and Beyond
-
Liczba stron:
347
-
Wymiary:
125x195
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-71911-69-9
-
Tłumacz:
Małgorzata Michalska
-
Rok wydania:
2008