Kształtowanie dojrzałości psychicznej i emocjonalnej u dzieci i młodzieży
Trudna młodzież, despotyczne dzieci — takie hasła coraz częściej słyszy się w rozmowach pomiędzy rodzicami, nauczycielami i pedagogami. We wszystkich społeczeństwach demokratycznych można zaobserwować coraz bardziej niepokojące zjawiska zachodzące zarówno w obrębie pojedynczej rodziny, jak i wśród dzieci i młodzieży. Niepokój ten wywołuje coraz bardziej lekceważący stosunek młodych ludzi do dorosłych i niechęć do podporządkowania się ogólnospołecznym normom wychowawczym. Sami dorośli, mając poczucie coraz większego zagubienia w obecnym świecie, starają się te problemy rozwiązywać poprzez zapewnienie jeszcze większej swobody dzieciom i młodzieży oraz obniżanie standardów edukacyjno-wychowawczych, co sprawia, że problem tak naprawdę się pogłębia. Jakiej wiedzy brakuje nam, dorosłym, aby zapewnić młodym ludziom prawidłowy rozwój osobowościowy?
Na to pytanie odpowiada książka pt. Mali tyrani, która opisuje współczesne kierunki przemian w sferze rozwoju psychicznego z jednej i wychowania dzieci z drugiej strony. Autor podkreśla, że postawa, jaką rodzice przyjmują wobec nieodpowiednich zachowań swoich dzieci, ma wpływ na kształtowanie ich psychiki od najmłodszych lat i zbytnie poluzowanie gorsetu zasad wychowawczych skutkuje później wytworzeniem się relacji pomiędzy dzieckiem a rodzicami, które de facto są relacjami zaburzonymi w odniesieniu do relacji warunkujących prawidłowy rozwój psychiczny dziecka — relacji uwzględniających postawy ograniczające i korygujące. Przyjmowanie takich postaw wobec młodych ludzi wcale nie musi być krzywdzące i oznaczać łamania ich praw. Celem takiego podejścia jest wytyczenie oraz wskazanie dzieciom i młodzieży granic, których nie powinny przekraczać podczas komunikacji i innych interakcji w społeczeństwie.
Uniwersalny charakter prezentowanych zjawisk sprawia, że lektura będzie pożyteczna także dla polskich rodziców, pedagogów i nauczycieli, pomimo książka Mali tyrani jest osadzona w niemieckich realiach. Niektóre stwierdzenia i przykłady podawane przez autora są więc obce kulturowo, ale nie ma to wpływu na całościowe ujęcie tematu, wspólnego dla wszystkich demokratycznych i rozwiniętych lub rozwijających się krajów, których społeczeństwa borykają się z podobnym problemem — coraz bardziej aspołecznymi postawami dzieci i młodzieży. Wręcz przeciwnie, przykłady te mogą stanowić dobre pole do porównań pomiędzy sytuacją w sferze wychowawczej u naszych zachodnich sąsiadów a sytuacją w naszym kraju. Liczymy, że przeprowadzona przez autora analiza przyczyni się do głębszego zrozumienia przyczyn niepożądanych zachowań, jakie stają się coraz częściej udziałem dzieci i młodzieży, a co za tym idzie, do skierowania tychże młodych ludzi na tory prawidłowego rozwoju psychicznego, który zakłada respektowanie praw rówieśników oraz autorytetu dorosłych.
Redakcja
Stały punkt programów niemieckich stacji telewizyjnych stanowią Superniania i Supermamy, zakradające się co wieczór, pod czujnym okiem kamer, do domów rodzin, w których już od dawna nic nie działa tak, jak powinno. Obraz, który wyłania się z obserwacji ich dnia codziennego, jest całkowitym zaprzeczeniem wszelkich pozytywnych skojarzeń, jakie pierwotnie budziły słowa „życie rodzinne". Oto bowiem zamiast sielanki widzimy dzieci, z którymi nikt nie potrafi dać sobie rady, oraz krzyczących rodziców i rodzeństwo — dobitne przykłady na to, jaki kierunek obrać może rozwój społeczny, z którym wszyscy wiązaliśmy tak duże plany na przyszłość.
Przesłanie tych audycji jest jasne: niemieckie dzieci można zdyscyplinować jedynie za pomocą surowych metod wychowawczych, opierających się na strategii „zero tolerancji".
Tego rodzaju goniącym za sensacją programom dokumentalnym, nadawanym w porach najwyższej oglądalności i najdroższego czasu antenowego, łatwo jest przypiąć łatkę „tandetnej rozrywki", „telewizji dla mas" czy też po prostu „żenady". Jednak to właśnie one potrafią nierzadko wychwycić i precyzyjnie oddać niejasne nastroje społeczne, tak samo jak czynią to krzykliwe nagłówki pewnej znanej w całym kraju gazety brukowej, której podobno nikt nie czyta, a mimo to i tak wszyscy doskonale znają treść zamieszczonych tam artykułów. Swoją wysoką oglądalność owe programy zawdzięczają również w nie mniejszej mierze faktowi, że przedstawiane w nich sytuacje widz odbiera jako dziwnie znajome, budzące poczucie, iż „tak to właśnie wygląda".
Na ekranach rozpoznajemy dobrze znane przecież każdemu postacie małych despotów, z którymi życie konfrontuje nas coraz częściej. Ich zachowanie, świadczące o całkowitej klęsce procesu wychowawczego, stoi w ostrym kontraście do obrazu „słodkiego maleństwa", o jakim marzą wszyscy rodzice.
Sprawą nadrzędną staje się więc rozpoznanie prawdziwych przyczyn tego zjawiska, bo wszystkie wysiłki zmierzające do położenia mu kresu — nieważne, czy będą to stanowiące namiastkę prawdziwego wychowania telewizyjne show, czy też autentyczna troska o dziecko poświęcających mu cały swój czas i energię rodziców — są z góry skazane na niepowodzenie, jeśli nie uwzględnimy jednego ważnego czynnika, mającego kluczowe znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania ludzkiego organizmu. Czynnika, który często świadomie ignorujemy, w przekonaniu, że rozwinie się on automatycznie, bez naszej ingerencji: mowa jest o psychice.
Jako psychiatra dziecięcy codziennie mam do czynienia z młodymi ludźmi dotkniętymi różnego rodzaju zaburzeniami psychicznymi. Analizując przypadki, z jakimi zetknąłem się w czasie trwania mojej kariery zawodowej, dostrzegłem pojawienie się wielce niepokojącej tendencji, mogącej mieć katastrofalne skutki dla całego społeczeństwa. Efektem dalszego przymykania oczu na sprawy związane z psychiką będzie bowiem rosnąca liczba młodzieży i dorosłych mających trudności w sytuacjach zawodowych oraz relacjach międzyludzkich.
Zgodnie z opracowanym przeze mnie na bazie długoletnich obserwacji modelem, w przypadku większości sprawiających problemy dzieci i nastolatków mamy do czynienia z osobami, których rozwój psychiczny zatrzymał się na poziomie maksymalnie trzylatka, czyli w fazie wczesnodziecięcej. Innymi słowy, pomiędzy ich wiekiem biologicznym a stopniem dojrzałości emocjonalnej powstała przepaść uniemożliwiająca harmonijne funkcjonowanie w społeczeństwie. Takie osoby terroryzują najbliższe otoczenie swoim przekraczającym wszelkie dozwolone normy zachowaniem, a jakakolwiek próba dotarcia do nich kończy się niepowodzeniem, gdyż są one całkowicie odporne na naciski wywierane z zewnątrz.
Zatem jedynie wychodząc z mojego założenia, wysuwającego na pierwszy plan kwestię rozwoju psychicznego dziecka, można w pełni zrozumieć to zjawisko, a następnie opracować skuteczne przeciwdziałające mu strategie. Jest to stanowisko zupełnie odmienne od przeważających do tej pory poglądów na wychowanie i kształcenie, zgodnie podzielanych przez wszystkie aktywne na tym polu grupy zawodowe. Mianowicie nie daje się ono pogodzić z przesłankami, na jakich opierał się dotychczasowy konsensus, którego istotę można wyjaśnić, sięgając do teorii trzech podstawowych zaburzeń relacji pomiędzy dorosłym a dzieckiem: partnerstwa, projekcji i symbiozy.
Wynikiem braku debaty nad owymi przyjętymi za pewnik założeniami jest fakt, że do dziś nie wypracowano żadnej strategii, która wychodziłaby poza krąg wciąż tych samych, utartych pedagogicznych schematów. W ostatnich latach zaczęto jednak coraz częściej kwestionować ich nieomylność. Zaowocowało to rosnącą otwartością na próby przywrócenia takich zależności pomiędzy rodzicami, nauczycielami i wychowawcami z jednej oraz dziećmi z drugiej strony, które pozwoliłyby tym pierwszym odzyskać kontrolę nad przebiegiem edukacji i procesu wychowania. Obecnie bowiem mamy do czynienia z alarmującą sytuacją, w której to dzieci dyktują warunki dorosłym, a rodzice, niezdolni do postawienia żadnych granic, całkowicie podporządkowują się zachciankom swoich pociech. Przyczyną takich podszytych złośliwością dziecięcych zachowań nie jest jednak jakaś wrodzona skaza charakteru, lecz psychiczna niezdolność do postrzegania swojego postępowania jako niewłaściwego.
Aby rozwiązać ten problem, należy poddać analizie wspomniane trzy rodzaje zaburzeń relacji — pomoże to nam zrozumieć, gdzie i wskutek jakich nieporozumień popełniono błędy, które wpłynęły na katastrofalny bieg wypadków, oraz jak można je naprawić.
Przyczyna wychowawczej niewydolności, w końcowym rozrachunku zagrażająca opartej na harmonijnym współdziałaniu egzystencji całego społeczeństwa, nie tkwi w jednej, określonej okoliczności. Winę za taki stan rzeczy ponosi raczej cały konglomerat wpływów, których spiętrzenie ma fatalne skutki dla dziecięcej psychiki. Właśnie brak psychicznych umiejętności odróżniania dobra od zła czyni z dzieci owych małych despotów i potwory, na których zachowanie patrzymy z coraz większą bezradnością.
Zatem wszelkie koncepcje wychowawcze, różnorodne formy edukacji w przedszkolu i szkole, a także codzienny proces wychowania w domu rodzinnym mogą przynieść oczekiwany efekt tylko pod jednym warunkiem, a jest nim połączenie wysiłków pedagogicznych z dbałością o adekwatny do wieku poziom rozwoju psychicznego —jedynie w ten sposób można zawrócić dziecko ze złej drogi. Dziś jednak niewielu pedagogów zdaje sobie sprawę z doniosłości tego czynnika. Wychodzą oni raczej z założenia, że ludzka psychika jest sferą, która wykształca się samoistnie, niejako mimochodem. Tym samym wszelkie nieprawidłowości w jej rozwoju interpretuje się jako choroby powstałe później, pod wpływem działania czynników zewnętrznych — a zatem najskuteczniejsza kuracja w większości przypadków polegałaby na wykryciu, a następnie usunięciu przyczyn tych zaburzeń. Kryterium dojrzałości psychicznej jest natomiast bardzo rzadko brane pod uwagę przy ocenie rażących zachowań młodych ludzi, bo trudno wyobrazić sobie, że mogłyby one lepiej od modeli opartych na tezie o decydującej roli środowiska wyjaśnić zarówno względnie niegroźne, codzienne przewinienia (jak np. odmowa wykonywania jakiegoś polecenia), jak również ciężkie wykroczenia, typu kradzież lub stosowanie przemocy.
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Michael Winterhoff
-
Tytuł oryginału:
Warum unsere Kinder Tyrannen werden Oder: Die Abschaffung der Kindheit
-
Liczba stron:
170
-
Wymiary:
145x205
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-246-2106-4
-
Tłumacz:
Monika Ćwiklińska
-
Rok wydania:
2010