Wprowadzenie do książki
Alchemia Szczęścia
Bez względu na to, jak jesteś szczęśliwy w tym momencie, bywają chwile, kiedy życie wydaje się nie do zniesienia i jego sens wydaje się wątpliwy...
Czasem jest tak, że chwile te trwają dłużej, a Ty czujesz się źle i w pewnym sensie przyzwyczajasz się do tego złego samopoczucia. I choć funkcjonujesz, chodzisz do pracy, zajmujesz się dziećmi, domem, samochodem, psem może..., to w Twoim życiu wciąż czegoś brakuje. Czujesz, że życie ucieka i mija bezpowrotnie, a Ty nie jesteś szczęśliwy... albo nie do końca czujesz, że jesteś szczęśliwy. Choć teoretycznie masz wszystko, co jest uważane za atrybuty szczęścia, może nawet wszystko, co sam uważasz za atrybuty szczęścia. Masz rodzinę, dobrą pracę, starcza Ci na chleb powszedni, czymkolwiek jest dla Ciebie ten powszedni chleb, masz ogródek i psa... Albo jesteś wolnym strzelcem i masz mały bagaż rzeczy trzymający Cię w jednym miejscu, masz pieniądze i wolność... i inni Ci mówią: „Tobie to dobrze”, „Ty to się w życiu urządziłeś/łaś”, a Ty patrzysz na to swoje urządzenie się i nie widzisz tego, co oni...
A może nie masz nic z tego, co jest uważane za atrybuty szczęścia. W zasadzie, jeśli nie czujesz się szczęśliwy/a i spełniony/a, to nie różnisz się niczym od tych, którzy posiadają to wszystko i nie czują radości. Bo widzisz, szczęście i zadowolenie to stan umysłu, zupełnie niezależny od tego, co masz, co robisz i w jakim stanie jest Twoje zdrowie.
To jednak, co masz, co robisz i w jakim stanie jest Twoje zdrowie jest w stu procentach zależne od tego, w jakim stopniu jesteś szczęśliwy.
Napisano już sporo książek o tym, że myśli stwarzają rzeczywistość, o tym, że przekonania są programami naszego życia i o tym, że człowiek jest kimś więcej niż tylko obserwatorem zewnętrznego świata. Nie będę więc o tym pisać, choć pewnie padnie kilka takich stwierdzeń, gdyż całkowicie w to wierzę. To jednak, czym chcę się z Tobą podzielić jest podyktowane moją absolutną fascynacją fizjologią i możliwościami ludzkiego ciała. Najpierw to były hormony i układ hormonalny. Potem nerwowy. Niesamowite jest to, że ponad dziesięć lat temu, wiedza, jaka była wykładana na uniwersytetach była inna od tej, wykładanej trzy lata temu, a wiadomości dostępne w tej chwili są jeszcze inne. To świadczy o tym, jak bardzo informacje podawane w danym momencie są niekompletne lub dalekie od prawdy. Weźmy np. układ nerwowy. Jeszcze piętnaście lat temu uczono, i była to wiedza podparta dowodami, że uszkodzenia układu nerwowego (np. nerwów kończyn w wyniku wypadku) są nie do naprawy, a komórki układu nerwowego się nie odnawiają. Później stwierdzenie to dotyczyło samego mózgu. Jednak dzisiaj wiemy już, że i neurony ułożone w sieć w ciele, i neurony mózgu mogą się odradzać. Przy czym, odradzać, jest nieadekwatnym słowem, gdyż tak naprawdę, w miejscu uszkodzonych komórek budowane są całkiem nowe połączenia. Wiedza ta została „odkryta”, ponieważ w wyniku odpowiedniej rehabilitacji, połączonej z psychoterapią, pacjenci ze sparaliżowanymi częściami ciała (np. w wyniku wypadku), odzyskiwali czucie i sprawność. Okazało się, że nerwy też mogą się odradzać. I choć ogólnie akceptowanym dotąd poglądem, potwierdzonym naukowo, było, że tylko komórki wątroby mogą się regenerować, tak teraz powstaje pytanie, czy aby nie wszystkie komórki naszego ciała mają taką zdolność? Skoro odkryto, że po zablokowaniu genu odpowiedzialnego za obronę organizmu przed nowotworami, aktywuje się gen odpowiedzialny za odrastanie odciętych kończyn (Ellen Heber–Katz i inni naukowcy z Wistar Institute w Filadelfi odkryli sposób, jak pobudzić ciało każdej żywej istoty do intensywnej regeneracji, potwierdzając badaniami na myszach. Już są prowadzone badania na ludziach, na razie odrastać mają odcięte opuszki palców.), to w zasadzie sugeruje to, że możliwości naszego ciała nie są całkiem jeszcze odkryte i skończone. Nie są odkryte, dopóki ich odkrycie nie jest jedyną opcją. Jak w przypadku matki, której dziecko przygniótł jednotonowy sprzęt, a która bez namysłu go podnosi, uwalniając dziecko. Czy mężczyzny, uciekającego przed napastnikami, który przeskakuje dwumetrowy płot. Czy dwójki młodych (moich, tak na marginesie) rodziców, bez pomocy wynoszących z rowu samochód z trójką swoich dzieci w środku (i nie był to Fiat 126 p)... Skąd takie pokłady siły, skoro na „chłopski” rozum mięśnie tych ludzi nie mogły wykonać żadnej z tych rzeczy...
I zarówno w przypadku zdrowia, jak i takich nietypowych okoliczności, okazuje się, że ciało ludzkie wiele potraf, kiedy jest to jedyną opcją.
Zawsze interesowały mnie możliwości ludzkiego ciała. I ta moja fascynacja nie kończyła się jedynie na czytaniu książek, studiowaniu fizjologii i chemii, ale przede wszystkim na poznawaniu tych możliwości w życiu.
Ciekawiło mnie zawsze również szczęście, jako stan psychiczny niezależny od czynników zewnętrznych. Bo jak to się dzieje, że jedni ludzie są szczęśliwi, a inni nie? Dlaczego jedni pomimo posiadania wielu rzeczy, będących pragnieniami innych, nie są zadowoleni? Ponoć pieniądze szczęścia nie dają... Jednak w takim razie wszyscy ludzie żyjący poniżej granicy ubóstwa powinni być szczęśliwi, a... przecież nie są. Dlaczego jedni z byle powodu przeżywają stany depresyjne, a dla innych te same powody są jedynie zabawne? Odkryto, że miłość innych jest lekarstwem na wszelkie zło, na choroby, na zaburzenia psychiczne... A jednak w rodzinach, gdzie tej miłości od innych nie brakuje, zdarzają się samobójstwa, zachorowania na raka, depresje, agresje...
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Bogusława Krause
-
Tytuł oryginału:
Alchemia Szczęścia
-
Liczba stron:
216
-
Wymiary:
145x205
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-7377-498-8
-
Rok wydania:
2011