Wprowadzenie do książki
Ekomedycyna nie bójmy się raka i chorób serca
Zanim wkroczymy w świat medycyny inny niż ten z pierwszych stron gazet, chciałbym przypomnieć o przywileju, jakim jest prawo podejmowania decyzji zgodnie z własnym sumieniem i przekonaniem.
Otóż był w moim życiu taki moment, który zmusił mnie do podjęcia męskiej decyzji mogącej, z całą pewnością, zaważyć na życiu lub śmierci bliskiej mi osoby. Nie było to ani proste, ani łatwe. Podjąłem ją po jakimś czasie, kiedy złość i rozpacz przestały dominować nad, tak bardzo potrzebnym mi wówczas, rozsądkiem.
Pisząc o tym, chciałbym zwrócić uwagę na jedną niezmiernie ważną okoliczność: nie jest absolutnie moim zamiarem namawianie kogokolwiek do podejmowania decyzji dotyczących leczenia, które miałyby okazać się niezgodne z osobistymi przekonaniami i odczuciami. Moją wyłączną intencją jest przekazanie wiedzy, która tak jak to miało miejsce w moim przypadku, umożliwiła mi skorzystanie z mniej inwazyjnych, a bardziej skutecznych od ogólnie praktykowanych metod leczenia.
I jeszcze jedna uwaga - o ile zdecydujemy się korzystać z protokołów lekarskich opisanych w książce, upewnijmy się, że nasza wiedza jest wystarczająca na tyle, by mogła być skutecznie i bezpiecznie zastosowana w praktyce. W przypadku zaistnienia choćby nawet najmniejszych wątpliwości, należy skonsultować ją z lekarzem. Natomiast jeśli uznamy, że jego asysta jest nam niepotrzebna, to wówczas odpowiedzialność za zdrowie własne lub najbliższych ponosimy sami.
Moją osobistą przygodę z medycyną, której wcześniej nie znałem, zacznę może od opisu niespodziewanej śmierci mojego Ojca, a potem Teścia. Niespodziewanej, albowiem wbrew zapewnieniom lekarzy, mimo pełnych garści coraz to nowszych i bardziej obiecujących leków, regularnych wizyt w ubezpieczalni, bliscy moi zmarli, nie mając nawet okazji pożegnać się z rodziną i lekarzami, którzy ich latami „leczyli"...
Diagnozy, zalecenia, sąsiedzkie porady: „Idź do tego, ten jest dobry", wskazania, a nawet słowa lekarskiej krytyki pod adresem kolegi po fachu: „A któż to panu zapisał?!" - nic nie pomogły.
Zmarli, pozostawiając po sobie nie tylko dziesiątki fiolek po zażytych lekach, ale i niezrealizowane, bo wypisane w dniu poprzedzającym śmierć recepty. Odeszli, a biznes uzdrawiania kręci się dalej.
Przypadki, które poniżej przytoczę, są smutnym, typowym przykładem wynikającym z akademickiej filozofii akceptacji skutków ubocznych oraz zaufania lekarzy do odgórnie proponowanych im leków, metod diagnozowania i technik leczenia. Są one także typowym efektem wybiórczych i nieskoordynowanych działań medycznych, gdzie symptomy choroby traktuje się jako nadrzędną przyczynę, z którą się walczy i... przegrywa. Te przypadki to konkretni ludzie, którzy musieli zapłacić cenę najwyższą za leczenie metodą kontroli skutków z pominięciem chorobowych przyczyn. To wreszcie przykłady farmaceutyczno-medycznej agresji, ignorującej medyczny rozsądek a wraz z nim organizm, będący przecież biologiczną całością.
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Jerzy Maslanky
-
Liczba stron:
382
-
Wymiary:
145x205
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-933778-1-7
-
Rok wydania:
2011