Wprowadzenie do książki
Projekt Szczęście
Nie cierpię na depresję ani też na kryzys wieku średniego, ale na marazm wieku średniego, powracające poczucie braku zadowolenia i niedowierzanie: „Czy tak miało wyglądać moje życie?”, które ciągle w sobie czuję, otwierając poranną gazetę albo siadając do sprawdzania poczty. „Czy to naprawdę ja?”. Z przyjaciółką często żartujemy na temat doznania, które nazwałyśmy mitem pięknego domu, czasem bowiem, podobnie jak w piosence Davida Byrne’a Once in a Liftime, szokuje nas myśl, że nasze życie „to nie jest mój piękny dom”.
„Czy tak to właśnie wygląda? – wciąż się zastanawiam i zawsze odpowiadam tak samo: – Tak, tak to właśnie wygląda”.
Chociaż niekiedy odczuwam brak zadowolenia i mam poczucie, że coś mnie omija, staram się nie zapominać, jaką jestem szczęściarą. Kiedy budzę się w środku nocy, a często mi się to zdarza, chodzę po domu, patrzę na śpiącego męża i córeczki zarzucone pluszowymi zwierzątkami, z ulgą myśląc, że jesteśmy bezpieczni. Mam wszystko, czego można chcieć, a mimo to grzęznę w żałosnych narzekaniach i kolejnych kryzysach. Znużona zmaganiami z własną naturą nie uświadamiam sobie bogactwa, które posiadam. Nie chcę myśleć, że to, co mam, po prostu mi się należy. Od lat prześladują mnie słowa znanej pisarki Colette: „Jakże wspaniałe miałam życie! Szkoda, że tak późno je doceniłam”. Nie chcę pod koniec życia, albo doświadczona tragicznym wydarzeniem, spojrzeć za siebie i stwierdzić: „Boże, jaka byłam szczęśliwa, dlaczego tego nie doceniałam?”.
Muszę o tym pomyśleć już teraz. Ale jak zmobilizować się do tego, aby każdego dnia odczuwać wdzięczność za to, co mam? Jak wyznaczyć sobie wyższe standardy jako żona, matka, pisarka, przyjaciółka? Jak nie przejmować się powszednimi niedogodnościami? Ledwie pamiętam, żeby kupić pastę do zębów, więc jakim cudem wdrożę w codzienne życie te szczytne założenia?
Autobus z trudem przebijał się przez korek, a ja z trudem dotrzymywałam kroku swoim myślom. „Muszę się do tego zabrać – tłumaczyłam sobie. – Jak tylko znajdę trochę czasu, opracuję własny sposób na szczęście”. Ale jak go znaleźć? Codzienność tocząca się nieubłaganym rytmem nie pozwala nam zastanawiać się nad tym, co liczy się najbardziej. Raz po raz ulegałam ponętnym wizjom malowniczej, smaganej wiatrem wyspy, gdzie o poranku spacerowałabym po plaży, zbierałabym muszelki, czytała Arystotelesa i zapisywała przemyślenia w eleganckim dzienniku. Nic z tego. To nigdy się nie zdarzy. Jeśli rzeczywiście chcę rozpocząć własny Projekt Szczęście, muszę się tym po prostu zająć, tu i teraz. Spojrzeć od nowa na wszystko, co wydaje mi się znajome.
Wszystkie te myśli kłębiły się w mojej głowie, kiedy siedziałam w zatłoczonym autobusie, ale udało mi się dojść do dwóch zasadniczych wniosków. Po pierwsze, nie jestem tak szczęśliwa, jak mogłabym być. Po drugie, moje życie samo się nie zmieni, to ja muszę je zmienić. I właśnie w tym momencie, uświadomiwszy sobie te dwie prawdy, postanowiłam przeznaczyć cały rok na to, aby stać się szczęśliwsza.
(…)
Do pierwszego stycznia, kiedy to planowałam rozpocząć pracę nad projektem, udało mi się stworzyć tabelę z postanowieniami, które miałam realizować w ciągu najbliższego roku. W styczniu zamierzałam pracować tylko nad jednym, w lutym dodać kolejne i tak dalej, miesiąc po miesiącu. W grudniu będę się starała sprostać wszystkim podjętym zobowiązaniom. Kiedy wybierałam postanowienia, zaświtały mi w głowie pewne nadrzędne zasady. Wyodrębnienie ich kosztowało mnie dużo więcej wysiłku, niż się spodziewałam, ale po wielu poprawkach sporządziłam listę własnych Dwunastu Przykazań:
DWANAŚCIE PRZYKAZAŃ
- Zawsze bądź sobą.
- Nie zadręczaj się.
- Zachowuj się tak, jak chcesz się czuć.
- Nie odkładaj na później.
- Bądź uprzejma i sprawiedliwa.
- Ciesz się z działania.
- Nie oszczędzaj.
- Zidentyfikuj problem.
- Rozchmurz się.
- Rób, co trzeba.
- Nie kalkuluj.
- Liczy się tylko miłość.
Te zasady, tak jak przewidziałam, bardzo mi pomogły.
Ale sporządziłam sobie jeszcze jedną, zabawniejszą listę - Sekrety Dojrzałości. Zawierała ona skrócony zapis doświadczeń, które nie bez trudu zdobywałam, dorastając. Nie wiem, dlaczego potrzebowałam wielu lat, aby zrozumieć, że istnieją lekarstwa nie na receptę, które skutecznie leczą ból głowy, ale tak właśnie było.
SEKRETY DOJRZAŁOŚCI
- Wbrew temu, co myślisz, ludzie nie przejmują się twoimi błędami.
- Trzeba prosić o pomoc.
- Podejmowanie większości decyzji nie wymaga dogłębnej analizy.
- Postępuj dobrze, a będziesz się dobrze czuła.
- To bardzo ważne, aby być miłym dla wszystkich.
- Zawsze zabieraj sweter.
- Robiąc po trochu każdego dnia, możesz osiągnąć bardzo dużo.
- Mydło i woda usuną większość zabrudzeń.
- Czasem wystarczy kilka razy włączyć i wyłączyć komputer, aby naprawić usterkę.
- Jeśli nie potrafisz czegoś znaleźć - posprzątaj.
- Możesz wybrać to, co robisz, ale nie możesz wybrać tego, co lubisz robić.
- Szczęście nie zawsze czyni cię szczęśliwą.
- To, co robisz codziennie, liczy się dużo bardziej od tego, co robisz od czasu do czasu.
- Nie musisz być dobra we wszystkim.
- Jeśli nie ponosisz porażek, to znaczy, że niewystarczająco się starasz.
- Lekarstwa bez recepty są również bardzo skuteczne.
- Lepsze jest wrogiem dobrego.
- To, co jest zabawne dla jednych, nie musi być zabawne dla drugich i vice versa.
- Ludzie tak naprawdę nie lubią dostawać prezentów ślubnych, których nie umieścili na liście.
- Nie zmienisz gruntownie natury dziecka, wciąż je upominając czy zapisując na dodatkowe zajęcia.
- Bez wpłaty nie ma wypłaty.
- Nigdy nie zaczynaj zdania od „Bez obrazy”.
- Zawsze miej w zapasie rolkę papieru toaletowego.
Spisywanie Dwunastu Przykazań i Sekretów Dojrzałości sprawiło mi dużą przyjemność, ale kwintesencją Projektu Szczęście była przecież lista postanowień, które uwzględniały zmiany, jakich pragnęłam dokonać w swoim życiu. Kiedy na nią spojrzałam, uderzył mnie ich minimalizm. Na przykład na styczeń wybrałam: „Kładź się wcześniej spać” oraz „Zakończ dręczące cię zadania”. Nie brzmiało to ani dramatycznie, ani barwnie, ani szczególnie ambitnie.
Zachwycały mnie radykalne Projekty Szczęście innych ludzi, na przykład Henry’ego Davida Thoreau, który przeniósł się do Walden Pond, czy Elizabeth Gilbert, która wyjechała do Włoch, a potem do Indii i Indonezji. Świeży początek, całkowite oddanie sprawie, skok w nieznane. Takie poszukiwania wydawały się kształcące, a dodatkowy dreszcz emocji wiązał się z porzuceniem trosk dnia codziennego. Mój projekt różnił się od innych. Nie należę do osób marzących o przygodach i nie chciałam wprowadzać rewolucyjnych zmian. Zresztą nie mogłabym tego zrobić, nawet gdybym chciała. Mam rodzinę i obowiązki, które utrudniają nawet wyjazd na weekend.
Co ważniejsze, nie chciałam odrzucać swojego życia. Pragnęłam po prostu znaleźć więcej szczęścia we własnej kuchni – bez wprowadzania radykalnych zmian. Wiedziałam, że nie odkryję recepty na szczęście w dalekich krajach i niezwykłych okolicznościach. Byłam tu i teraz. Tak jak w sztuce Maeterlincka Niebieski ptak, w którym dwoje dzieci przez cały rok poszukuje niebieskiego ptaka, symbolu szczęścia, aby go w końcu odnaleźć tuż obok domu.
(…)
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Rubin Gretchen
-
Tytuł oryginału:
The Happiness Project
-
Liczba stron:
408
-
Wymiary:
140x197
-
Oprawa:
Twarda
-
ISBN:
978-83-10-11897-4
-
Tłumacz:
Monika Walendowska
-
Rok wydania:
2011