Wprowadzenie do książki
Terapia Prowokatywna
Nigdy nie wierzyłem w przedmowy. Zawsze wydawały mi się niewiarygodnie ciężkostrawnymi historiami. Jednak po napisaniu z Jeffem tej książki mam nieodpartą ochotę sparafrazować tchórzliwego lwa z „Czarnoksiężnika z Oz" i wykrzyczeć: „WIERZĘ w przedmowy! WIERZĘ w przedmowy!".
Ta konkretna przedmowa może mieć wiele postaci, ale ograniczę się do kilku uwag dotyczących narodzin tej książki.
Kilka lat po początkach terapii prowokatywnej Randy Parker, przyjaciel i współpracownik ze szpitala Mendota, zaczął mnie przekonywać: „napisz książkę o tym swoim systemie terapeutycznym". Zaproponował pomoc przy przepisaniu przykładów z setek nagranych przeze mnie kaset. Ponieważ przerażał mnie wtedy i zniechęcał ogrom zadania, przyjąłem jego propozyq''ę i co tydzień spotykaliśmy się u mnie. Z moją żoną June i Donną Gother (narzeczoną Randy''ego) po jakimś roku mieliśmy stosy dosłownych zapisów, które odpowiednio ilustrowały system, ale ciągle nie mieliśmy książki.
Randy i Donna wyjechali z miasta, a ja zostałem sam; stale jednak uzupełniałem zapiski z mojej terapii - były to usiłowania dalszej konceptualizacji procesu. Krok po kroku rosnące góry notatek zaczęły niemal same wpadać w różne kategorie, które zamieniały się w zarysy rozdziałów - i właśnie wtedy pojawił się Jeff Brandsma.
Latem 1969 roku przyjechał do Mendoty z dwoma innymi świeżymi absolwentami psychologii, Garym Emmanuelem i Brentem Davisem. Wkrótce prowadziliśmy już seminarium o terapii prowokatywnej i razem pracowaliśmy nad konkretnymi przypadkami. Zapał i entuzjazm „trzech muszkieterów" były mi wtedy niezwykle pomocne, a w maju 1971 roku Jeff napisał do mnie z Uniwersytetu Kentucky i zaproponował mi wspólne dokończenie książki. Był tak przekonany do pomysłu, chciał zostać współautorem - i gwałtownie sprowokował we mnie huśtawkę przeciwstawnych uczuć: byłem zachwycony jego chęcią pomocy i przerażony wizją dzielenia się moim „dzieckiem", czułem ekscytację na myśl o bliskich narodzinach książki i strach, że ostateczny druk nie odda w pełni istoty terapii prowokatywnej. Jednak moim najpotężniejszym uczuciem było poczucie własności; terapia prowokatywna była moja, Moja, MOJA!
Na szczęście zapewnienia June i Jeffa w tej kwestii szybko rozwiały moje wątpliwości; wysłałem mu trzy kilogramy zapisów i notatek; machina pisania i redagowania ruszyła. Postawiłem sobie trzy cele: klarowność, klarowność i jeszcze raz klarowność. Uważam, że wszystkie trzy cele zostały osiągnięte.
W trakcie posuwania się prac stało się jasne, że sam wskoczyłem w łapska przeraźliwie inteligentnego Simona Legree1. Pamiętam pracowite 14 dni, kiedy pisałem, pisałem i pisałem, a Jeff powiedział tylko bezlitośnie: „Dobrze, teraz damy to pani Mary Gilberts, a ty pracuj dalej...". Jednak jego niesłabnące zainteresowanie, entuzjazm i zapał mocno mnie wspierały. Jego poczucie humoru, cenne spostrzeżenia i umiejętność przystosowania się do mojego tempa, stylu i nastrojów nagle ujawniły, że Jeff jest nie tylko współautorem, ale również bratem i przyjacielem.
Dzisiaj trzymacie w rękach gotową książkę i uważam, że na piśmie właściwie wyjaśniliśmy istotę terapii prowokatywnej. Ciągle jednak mam wątpliwości. Pewnego dnia jakaś studentka wyraziła chęć poznania terapii prowokatywnej takimi słowami: „pracowałam z beznadziejnymi klientami i miałam ochotę rozerwać ich na strzępy". Skuliłem się, złapałem się za głowę i powiedziałem: „Hola! CHWILUNIA. Terapia prowokatywna nie jest rozrywaniem klientów na strzępy".
Wyjaśnienie czeka na wyjaśnienie.
Frank Farrelly 26. sierpnia 1973
Żywię gorącą nadzieję, że niniejsza książka dorasta do swojego tytułu. Naszą intencją było, żeby prowokowała, a czasami nawet denerwowała, ale ponad wszystko miała nieść nadzieję. Wiemy, że to podejście daje korzyść tym, którzy dali nam lekcje zawarte w tej książce (czyli pacjentom i klientom).
Niniejsze strony są próbą opisania zadziwiającej ludzkiej istoty. W SZTUCE, jaką w znacznej mierze jest psychoterapia, mistrzostwo osiąga niewielu i Frank Farrelly jest jednym z nich. Jego historia, ambicja, postawa i błędy zaowocowały wysiłkiem udostępnienia innej filozofii i szerokiego wachlarza zachowań klinicystom, którzy nie do końca odnaleźli „prawdę" obowiązującą dla wszystkich klientów czy też jeszcze nie odnaleźli swojej osobistej prawdy. Terapia prowokatywna uwypukla i kładzie nacisk na bardziej społeczne, interpersonalne postrzeganie człowieka, postrzeganie bardziej zestrojone z konkretnymi osobami zaplątanymi w bieżące problemy i rzeczywistości naszego społeczeństwa.
Moim największym wkładem było zapewnienie struktury temu człowiekowi i jego ideom. Bywałem organizatorem, kontrolerem, krytykiem, respondentem i współpracownikiem; razem pracowaliśmy nad jak najlepszym ukształtowaniem tych koncepcji. Zdecydowaliśmy się nie obciążać czytelników pełnymi odniesieniami badawczymi, ale wierzymy, że nasze twierdzenia mogą być, a nawet zostaną wsparte przez przyszłe badania.
Lektura tej książki może być czasami trochę jak doświadczanie terapii prowokatywnej - z nagłymi zmianami stylu i treści - ale taka właśnie jest terapia prowokatywna. Żywimy nadzieję, że będzie dawała nie tylko owoce, ale i zabawę.
Jeffrey M. Brandsma 26. sierpnia 1973
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Frank Farrelly, Jeff Brandsma
-
Tytuł oryginału:
Provocative Therapy
-
Liczba stron:
208
-
Wymiary:
165x235
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
83-916677-3-1
-
Tłumacz:
Tomasz Szokal-Egierd
-
Rok wydania:
2012