Wprowadzenie do książki
Insulina nasz cichy zabójca
Książkę Insulina nasz cichy zabójca postanowiłem napisać wkrótce po zakończonej zwycięstwem mojej walce z cukrzycą typu II. Na początku choroby wizyta u mojego doktora skończyła się przepisaniem leku pod nazwą Sulfonylurea wraz z siarczanem wanadu. Ale kiedy chciałem omówić z lekarzem ten sposób leczenia, ten uciekł się do ogólników - zapewniał mnie przy tym, że jest to ogólnie przyjęty sposób leczenia tej choroby. Zapytałem wtedy bez ogródek czy kiedykolwiek, jeśli w ogóle, ten „sposób” doprowadził do całkowitego wyleczenia, zapewniał mnie, dalej powtarzając, że właśnie taka jest „procedura leczenia”.
Odczułem w owym momencie niejaki spadek zaufania do mojego Pana doktora, dlatego też postanowiłem odpowiedzi na dręczące mnie pytania zdobyć w bibliotece. W mniej niż pół godziny, przeglądając PDR (Physicians Desk Reference - Podręczny Informator Lekarza)1 odkryłem, że zapisane medykamenty były bezwartościowe jako środki mające prowadzić do wyleczenia cukrzycy typu II. Mogły jedynie w sztuczny sposób zredukować objawowy wysoki poziom cukru, a konkretnie glukozy we krwi. Nie potrafiły unormować i wyleczyć rozchwianego Systemu Kontroli Glukozy we Krwi [SKGK], którego niewydolność doprowadziła do tak wysokiego jej poziomu.
Nie dość, że przepisane mi leki okazały się bezwartościowe, to jeszcze na dodatek efekty uboczne ich stosowania były nie do zaakceptowania. Sylfonylurea była ni mniej, ni więcej tylko środkiem stymulującym pracę trzustki. Stosowanie owego stymulantu uważano za przyczynę rosnącej fali śmiertelnych zawałów serca oraz nieodwracalnych uszkodzeń mózgu spowodowanych niedoborem cukru we krwi. Siarczan wanadu zawiera (jak nazwa wskazuje) pierwiastek wanad, który jest niezbędnym składnikiem mineralnym diety, kiedy jest przyjmowany w dawkach poniżej 100 mcg dziennie. Jednakże przepisywanie dawek siarczanu wanadu od 5 do 50 mg jest wielce kontrowersyjne. Uważa się, że przyczynia się on do powstawania poważnych efektów ubocznych podobnych do tych wywoływanych przez sterydy. Dalsze poszukiwania pozwoliły na odkrycie, że środek ten wydawał się być bezpieczny w krótkotrwałym eksperymentalnym dawkowaniu - w dawkach nie większych niż 1 mg na kilogram masy ciała. Nie mniej, inne opracowania donosiły o poważnych komplikacjach, które mogą być spowodowane długotrwałym stosowaniem w dawkach przyjętych w leczeniu cukrzycy. W kilku badaniach laboratoryjnych komplikacje te spowodowały śmierć badanych zwierząt w ciągu 24 godzin.
Stymulowanie osłabionej trzustki wtedy, gdy w rzeczywistości potrzebuje ona pomocy i ochrony, nie można chyba nazwać naukowym podejściem. Przypomina to okładanie zmęczonego konia batem, by zmusić go do szybszego biegu, zamiast pozwolić mu na wypoczynek i nakarmić owsem, by odzyskał siły. Stosowanie kontrowersyjnego zaś lekarstwa wywołującego liczne efekty uboczne, potencjalnie gorsze niż sama choroba, też raczej nie wydało mi się zbyt mądre.
Siarczan wanadu jest przepisywany powszechnie jako doustny środek obniżający poziom cukru - pojawia się zatem pytanie: dlaczego tak często się go zaleca? Byłem tym szczególnie zdziwiony, kiedy odkryłem, iż jest stosowany przez najbardziej poważane i specjalizujące się w leczeniu cukrzycy kliniki w kraju. Dlatego, pomimo że zarzuciłem „leczenie” siebie samego tym środkiem, postanowiłem kontynuować moje poszukiwania, chcąc odkryć uzasadnienie jego użyteczności, o ile taka w ogóle istnieje. Kiedy zapoznałem się z innymi pracami na ten temat, moja ocena tego specyfiku nieco złagodniała. Odkryłem, że używanie owego środka, jak zresztą wielu innych tu opisanych, może być uzasadnione w leczeniu cukrzycy. Niemniej, jeśli nawet może okazać się pomocnym środkiem na krótką metę, dłuższe jego stosowanie winno stanowić powód do poważnej rozmowy z lekarzem.
Wtedy to właśnie postanowiłem nie marnować więcej czasu (oraz pieniędzy) na porady medyczne i tego rodzaju lekarstwa. W gruncie rzeczy byłem zły i zawiedziony faktem, że cała machina ortodoksyjnej medycyny, cały medyczny establishment, na który zostałem skazany, okazał się tak mało wiarygodny. Zdałem sobie nagle sprawę, iż zostałem pozostawiony sam na sam z niebezpieczną chorobą, o której prawie nic nie wiedziałem.
Zanim poczułem się właściwie przygotowany i zdolny do stawienia jej czoła, minęły ponad trzy miesiące, które poświęciłem na gorliwe przeszukiwanie bibliotek oraz uważną obserwację swojego stanu zdrowia. Z samego początku parę tygodni zajęło mi opanowanie specyficznego żargonu używanego przez medycynę do opisywania tego zjawiska. Szybko też odkryłem, że środowisko badawcze i naukowe dysponuje znacznie większą wiedzą na temat tej choroby niż indywidualnie praktykujący lekarze. Po wnikliwym i wielce czasochłonnym przekopywaniu literatury naukowej oraz zestawieniu danych z wielu źródeł, zaczął się wyłaniać prawdziwy obraz natury tej choroby. Rezultaty poszukiwań przedstawiam w książce Insulina nasz cichy zabójca.
Dzięki zastosowaniu zebranej tu wiedzy w praktyce doprowadziłem do całkowitej remisji nękającej mnie cukrzycy typu II w czasie około 15. tygodni. Nie wymagało to żadnych syntetycznych leków ani opieki, bądź nadzoru lekarza. Względnie łatwa zmiana stylu życia, bazująca na wiedzy O prawidłowej pracy organizmu, pozwala z łatwością pokonać chorobę i gwarantuje, że nigdy już nie doświadczymy jej nawrotu. W trakcie tego procesu udało mi się wyjaśnić wiele przesądów na temat żywności, oraz związanego z tą chorobą sposobu odżywiania i lekarstw.
Przygotowując to opracowanie, starałem się używać jak najmniej specjalistycznych nazw i zwrotów, aby możliwie jak najprzystępniej przedstawić samą ideę. Jednak gdy było to konieczne - stosowałem odpowiednią terminologię, umieszczając zarazem definicję i opis w dołączonym słowniku. Wszystkich zainteresowanych źródłami, z których korzystałem przy opracowywaniu książki Insulina nasz cichy zabójca, odsyłam do przypisów, a także na koniec - do bibliografii.
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Thomas Smith
-
Tytuł oryginału:
Insulin: Our Silent Killer
-
Liczba stron:
258
-
Wymiary:
165x235
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-85290-19-3
-
Tłumacz:
Jarosław Bartkowiak
-
Rok wydania:
2010