Fragment ze wstępu do książki
Miłość medycyna i cuda
Podstawowy problem, jaki staje przed przeważającą liczbą pacjentów to niemożność kochania samych siebie, bowiem nie byli kochani przez innych ludzi w decydujących okresach swego życia. Tym okresem jest prawie zawsze dzieciństwo,kiedy stosunki z rodzicami formują nasz indywidualny sposób reagowania na stres. Jako dorośli ludzie powtarzamy te reakcje i sami powodujemy wrażliwość na chorobę, a nasza osobowość często determinuje specyficzną ich naturę. Zdolność kochania samych siebie wraz ze zdolnością kochania życia, pełne zaakcentowanie faktu, iż nie trwa ono wiecznie, umożliwia nam poprawienie jego jakości. Moim zadaniem jako chirurga jest przedłużenie ludziom czasu, w którym mogą się leczyć sami. Staram się im pomóc wyzdrowieć, a jednocześnie zrozumieć dlaczego zachorowali. Wtedy mogą przystąpić do prawdziwego leczenia, a nie tylko do zwalczania konkretnej choroby.
Książka Miłość medycyna i cuda jest przewodnikiem mówiącym, jak osiągnąć taką przemianę, jak również świadectwem tego, czego nauczyłem się od moich pacjentów. Z niezwykłym trudem wypracowali sobie właściwe podejście do życia, zatem ich przykład może każdemu czytelnikowi pomóc skutecznie walczyć o własne zdrowie. Ja spróbuję w tym pośredniczyć. Chcę podkreślić, że moja książka to nie tylko poradnik odpowiadający na pytania co robić; takich jest mnóstwo. Jest raczej przewodnikiem, który umożliwia wybór najlepszej własnej metody i takie podporządkowanie jej swojej woli, by zgodnie z nią postępować. Mam nadzieję wyjść poza racjonalizm moich czytelników, bowiem cuda nie wywodzą się z zimnego intelektu. Wywodzą się z autentycznego „ja" każdego człowieka i jego postępowania wedle tego, co uważa za swoją właściwą życiową drogę.
Jeśli cierpisz na jakąś chorobę zagrażającą życiu, zmiana, o jakiej mówię, może ci uratować to życie albo przedłużyć je ponad wszelkie lekarskie prognozy lub co najmniej pomoże wykorzystać czas, jaki ci pozostał w stopniu znacznie przekraczającym twoje oczekiwania. Jeśli cierpisz na jakieś drobne dolegliwości albo nie jesteś chory, tylko nie cieszy cię życie — zasady, jakich nauczyłem się od wyjątkowych pacjentów, przyniosą ci radość i w przyszłości pomogą uniknąć choroby.
Jeśli jesteś lekarzem, mam nadzieję, że książka Miłość medycyna i cuda nauczy cię strategii, której brak od dawna odczuwałeś, techniki, jakiej nie było w twojej edukacji. Lekarze rzadko zdają sobie sprawę, że w porównaniu z innymi pacjentami całkiem odmiennie rozmawiają z ludźmi chorymi na raka. Pacjentowi po ataku serca mówimy, jak należy zmienić tryb życia. Mówimy o diecie, ćwiczeniach fizycznych i tak dalej, dając w ten sposób nadzieje, że on czy ona mogą wziąć czynny udział w procesie zdrowienia. Jeśli jednak ten sam pacjent ucharakteryzuje się, włoży perukę i przyjdzie za tydzień, mówiąc: „mam raka", większość lekarzy powie: „Jeśli takie a takie leczenie nie pomoże, nic więcej nie będę mógł zrobić". Musimy nauczyć się dawać pacjentom możliwość udziału w procesie zdrowienia z każdego rodzaju choroby.
Nie zamierzam na kartach książki Miłość medycyna i cuda mówić do moich kolegów: „Jestem lepszym lekarzem niż wy". Chcę raczej wyjaśnić, dlaczego przez długie lata miałem uczucie, że ponoszę klęskę, aż wreszcie moi pacjenci nauczyli mnie, iż w medycynie wielkie znaczenie ma coś więcej niż pigułki i zabiegi operacyjne. Wiem, że wasze gabinety pełne są ludzi, którym poświęcacie całą swoją energię, aż im się nie polepsza. Znam ten ból, jaki odczuwają lekarze. Mamy takie same problemy jak inni ludzie, mamy też jeden własny, który nam wbito w głowę podczas studiów medycznych: iż każdy z nas pełni rolę technika ratującego życie, co implikuje, że choroba i śmierć są naszą klęską. A przecież nikt nie żyje wiecznie, dlatego śmierć nie jest klęską. Celem jest życie, natomiast klęską—nie podjęcie wyzwania, jakim jest życie. Pokażę wam tych pacjentów (są oni w mniejszości), którzy przywrócą wam energię; tych, którym się poprawia, choć wcale nie powinno tak być. Pozwólcie że pokażę wam, jak się uczyć od tych pacjentów, którzy odnieśli sukces i pomagają innym obudzić w sobie „chęć do życia". Owa chęć z pewnością i wam pomoże wyleczyć się samym.
Z naszego słownika trzeba usunąć słowo „niemożliwe". Przypomnę, jak Dawid Ben- Gurion zauważył w innym kontekście: „Każdy, kto nie wierzy w cuda, nie jest realistą". Bardzo nas mylą takie określenia, jak „spontaniczna remisja" albo „cud", gdyż zakładają, że pacjent musi mieć szczęście, żeby się wyleczyć, a tak naprawdę to uzdrowienia są wynikiem ciężkiej pracy. To nie jest działanie Boga. Pamiętajcie, że cud, jaki się zdarzy w jednym pokoleniu, w następnym może być naukowym faktem. Nie zamykajcie oczu na działania albo zjawiska, które nie zawsze są wymierne. Zdarzają się one dzięki wewnętrznej energii, jaka jest udziałem nas wszystkich. Dlatego ja wolę określenie „wyleczenie twórcze" albo „samowyleczenie", które podkreśla aktywną rolę pacjenta. Pokażę wam, jak wyjątkowi pacjenci pracują, żeby się wyleczyć.
dr. med. Bernie S. Siegel
New Haven (Connecticut)
Kwiecień 1986
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Bernie Siegel
-
Tytuł oryginału:
Love, Medicine and Miracles
-
Liczba stron:
317
-
Wymiary:
125
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-7191-981-7
-
Tłumacz:
Irena Doleżal-Nowicka
-
Rok wydania:
2011