Wczytuję dane...
KOD: 978-83-7377-596-1
Autor: Hans-Ulrich Grimm
EAN: 9788373775961
Koszt wysyłki od: 9.90 PLN
Wydawca: Vital

Wprowadzenie do książki

Nie jedz tego

Szkodliwe składniki „zdrowego” jedzenia

    W latach wcześniejszych to „kucharze” byli osobami odpowiedzialnymi za przygotowywanie nam posiłków: były to gospodynie domowe, mamy i babcie, i ten stan normalności panował na całym bożym świecie. Ich doświadczenie, zbierane i gromadzone z pokolenia na pokolenie, decydowało jednoznacznie, co jest zdrowe, a co trzeba potraktować jako szkodliwe. Używały one tradycyjnych surowców - produktów naturalnych.     Karczochy, czosnek, imbir. Pracowały z tymi produktami w sposób przekazywany od pokoleń. Z nich przygotowywały potrawy: lekkostrawne, służące zdrowiu i o pełnym smaku. A lekarze byli kompetentni i odpowiedzialni za udzielane odpowiedzi na pytania związane ze zdrowiem. Produkty z supermarketu pochodzą z zupełnie innego świata. Te środki spożywcze są produkowane i wytwarzane w fabrykach. Nadszedł czas działań ogromnych międzynarodowych koncernów oraz ich działów i laboratoriów badawczych. Ich surowce to wyizolowane chemikalia, substancje czynne wyhodowane w laboratoriach, syntetyczne, technicznie wyprodukowane na skalę masową w błyszczących halach produkcyjnych, następnie wprowadzane na rynek na całym świecie.
    Od kiedy globalny przemysł spożywczy zajął się tym tematem, proponuje on coraz więcej produktów z rzekomą przydatnością spożywczą, a właśnie to obarczone jest dużym ryzykiem. Ubez-pieczalnie patrzą na to z coraz większą troską, ponieważ gdy ludzie tacy jak Klaus Friedrich, którzy właściwie nie mieli żadnych objawów i na nic się nie skarżyli, a odżywiali się tak zwanymi zdrowymi produktami spożywczymi, nagle lądują w szpitalu jako pacjenci, to może się zdarzyć, że będzie to je, ubezpieczalnie, dużo kosztowało.
    Zdrowe odżywianie może skrócić życie. Nowe, rzekomo zdrowe produkty spożywcze obarczone są dużym ryzykiem oraz mają wiele skutków ubocznych. I już wielu się o tym przekonało. Ponieważ mnóstwo ludzi wierzy w obietnice.
     Pojawiła się nowa gałąź przemysłu ogólnoświatowego, która w całości oddała się tzw. zdrowemu jedzeniu, ponieważ już nie tylko przemysł spożywczy przetwarza chemicznie surowce, ale też farmaceutyczny i rolniczy. Zupełnie nowe grupy zawodowe określają obecnie, co jest zdrowe; na przykład adwokaci czy doradcy przedsiębiorców, a także lobbyści za naszymi plecami troszczą się o to, żeby prawo się zgadzało.
    Największy światowy koncern spożywczy Nestle już nakierował całą swoją sieć na nowe cele. Kierownicy koncernu już zgłosili się do międzynarodowej prasy, zajmującej się zagadnieniami gospodarki, z wielce obiecującymi zapowiedziami.
    Szef rady zarządzającej Nestle, Peter Brabeck, chce przeistoczyć swój koncern w jedną z Heath, Nutrition and Well-Being Company. Nestle miałoby stać się pionierem „całkowicie nowego przemysłu plasującego się pomiędzy odżywianiem a farmacją”. „Te produkty -jak mówi Paul Bulcke, przewodniczący zarządu firmy Nestle - są niesamowicie rozwojowym rynkiem”. Także były szef niemieckiego oddziału, Patrice Bula, zapowiadał przed laty: „Chcemy przeistoczyć się z przedsiębiorstwa dotychczas respektującego wszelkie normy spożywcze w pewnego oferenta promującego odżywianie się nieodłącznie związane ze zdrowiem i dobrym samopoczuciem”.
    „Szanse są ogromne. Także ryzyko jest duże. Ale też i nagroda warta zachodu”, powiedział rodowity Hiszpan, Luis Cantarełl, szef Nestle Heath Science S.A. Szef rady zarządzającej Nestle, wspomniany powyżej Peter Brabeck, widzi pilną potrzebę działania: „Wysokie zadłużenia państwowe sprawiają, że finansowanie zabezpieczenia rentowo-emerytalnego staje się coraz większym problemem. O wiele ważniejsze jest zapobieganie chronicznym zachorowaniom za pomocą produktów zdrowotnych”. A w tym Nestle chętnie pomoże.
    Szef koncernu, Paul Bulcke, chciałby za pomocą zdrowego odżywiania odnaleźć drogę ku „zapobieganiu największym chronicznym chorobom XXI wieku” oraz „ich skutecznemu leczeniu”. Chodzi tu o diabetyków, osoby cierpiące na choroby serca czy układu krążenia, na chorobę Alzheimera oraz przede wszystkim o osoby cierpiące na nadwagę.
     Już w chwili obecnej sklepy pełne są nowych produktów. Supermarkety uzbrojone są w produkty z dodatkową dawką witamin, bakterii, odtłuszczone czy z nowoczesnymi dodatkami Hightech.
Zaczyna się już od śniadania. Poranna dawka witamin w płatkach śniadaniowych; można mnożyć przykłady, wystarczy przeczytać dane na opakowaniach. Należą do nich cornflakes, takie jak: „Kelloggs musli vital”, „Nestle Fitness Knusprige Flakes z pełnym ziarnem pszenicznym”, czy „Dr Oetker Yitalis Musli owocowe z witaminą C”. Można się już całkowicie zawitaminizować, ale w tym miejscu pojawia się jeszcze „Nesquik plus witaminy i glukoza”, do tego dochodzi sok multiwitaminowy z dużą dawką witaminy C (Hohes C) lub taki z Rewe, dużej i znanej mleczarni: „Mueller But-termilch owocowy plus 10 witamin”.
     Do tego dawka bakterii, do wyboru: od firmy Nestle, z jogurtów „LC1 ” („dobry start w nowy dzień” firmy Yakult lub Danone: kubek „Activii” lub „Actimela”), co wzmacnia przecież system immunologiczny. Do tego bułka, koniecznie ze wzmocnioną witaminowo margaryną, najlepiej „Becel” lub nawet „Becel pro.activ”. Najlepiej odtłuszczoną, a już całkowitym spełnieniem marzeń byłoby z „0,1% zawartości tłuszczu”. Na obiad zupa z witaminami Knorra, na przykład „Groszkowa z serem i trzema witaminami”. Gdybyś zgłodniał, sięgnij po cukierki z witaminami lub od razu weź dwa: „Nimm2”, zawierające wartościowe witaminy.
    Wszystkie produkty dla dzieci zawierają zbyt duże ilości witamin, np. „ Alete kaszka zbożowa pełnoziarnista z jodem” lub super nowoczesny „Hipp Bio Combiotik”, co czasami zaczyna wyglądać jak jedzenie dla astronautów, a nie niemowląt. Tak samo wszelkie napoje mleczne zawierają zbyt duże ilości witamin; produkty w drogerii są zawsze z witaminami, niezależnie od tego, czy są wyprodukowane dla dzieci czy dorosłych.     Do tego są one o smaku lub zapachu, wiśni.
    A przy kasie ? Zdrowe przekąski z witaminami, na przykład batony czy żelki. Do ssania, żucia, czy lizania. Obojętnie.
    Człowiek nie żyje jednak samymi witaminami; istnieje także olej z ryby i kapsułki go zawierające, czy koenzym Q10, magnez oraz wiele, wiele innych. Musimy przecież dbać o serce i je chronić, system immunologiczny wzmacniać, dawać dzieciom składniki wpływające pozytywnie na ich mózgi, pomóc sobie w odchudzaniu czy zapar-ciach, żeby poszerzyć swoje pole widzenia, bo i o to trzeba dbać. Niektóre z tych środków zapobiegają również wzdęciom i wiatrom.
    A wszystkie te produkty są oczywiście serwowane na skalę światową: przecież po mleku w proszku „Heine Golden Sleep” chińskie dzieci zasną spokojnie, a ich sen będzie lepszy. To na wypadek, gdyby worek ryżu upadł i narobił hałasu. Najbardziej perfekcyjnie zadbane są dzieci amerykańskie. Tam istnieje „kompleksowo wyważone jedzenie” jedynej w swoim rodzaju plastikowej serii napojów o wdzięcznej nazwie „Pedia Sure” we wszelkich możliwych smakach. A w środku wszystko: 23 witaminy oraz minerały! Proteiny oraz błonnik! Doskonałe źródło DHA omega-3! Probiotyki i antyoksy-danty! Pomocne przy zdrowym wzrastaniu! Przynajmniej tak obiecuje amerykański koncern Abbott.
    Cel jest jasny: „Wyższe zyski”. Tak informuje nas specjalistyczne czasopismo zajmujące się sztuką odżywiania „International Food Ingrediens”, w skrócie „IFI”. Pytanie brzmi: czy to rzeczywiście jest potrzebne? Czy to rzeczywiście jest zdrowsze? Albo przynajmniej czy przypadkiem nie szkodzi dużym i małym? Na podstawie innych badań międzynarodowych wyciągnięto wniosek, że ani pigułki z betakarotenem, ani witamina A, C czy E, przyjmowane jako proszek lub tabletki, nie chronią przed rakiem ani zawałem serca. Badania z udziałem 1500 lekarzy pokazały, że osoby z wyższym wykształceniem, które przez dziesięć lat przyjmowały witaminy E i C, nie miały ani mniejszej zapadalności na zawał, ani nie chorowały rzadziej na raka niż ich koledzy.
    Badania z udziałem 35 000 mężczyzn zniszczyły iluzję, jakoby witamina E oraz selen miały obniżać możliwość występowania prostaty. Z kolei złamania kości wśród 72 000 starszych pielęgniarek zapytanych przez badaczy z USA, występowały tak samo często, niezależnie od tego, ile czasu uprawiały sport, paliły, przyjmowały mniej czy więcej wapnia i witaminy A. Wyniki były podobne jak u ludzi z mniej zdrowym trybem życia.
Niemiecki Instytut do spraw Szacowania Ryzyka (BfR) zajmował się już tą osobliwością i twierdzi: „Przypuszczane i oczekiwane korzyści zdrowotne przyjmowania dawek betakarotenu nie okazały się trwale”.
    Urząd do spraw Artykułów Spożywczych w Stanach Zjednoczonych, FDA, wystosował i rozesłał, w ramach akcji służącej przestrodze, aż 17 listów ostrzegających przed producentami żywności. Zarzucał on tymże producentom, że „wyssali z palca” przypuszczenia dotyczące zdrowia ludzi, aby tym samym „zamaskować” takie niezdrowe surowce używane do produkcji ich żywności, jak na przykład konkretne tłuszcze.

Szczegółowe Informacje

  • Autor: 

    Hans-Ulrich Grimm

  • Tytuł oryginału: 

    Vom Verzehr wird abgeraten: Wie uns die Industrie mit Gesundheitsnahrung krank macht

  • Liczba stron: 

    280

  • Wymiary: 

    145x205

  • Oprawa: 

    Miękka

  • ISBN: 

    978-83-7377-596-1

  • Tłumacz: 

    Mariusz Warda

  • Rok wydania: 

    2013

Polecamy
Klienci, którzy kupili ten produkt wybrali również...