Wprowadzenie do książki
Uzdrowienie z Sai Babą
Uzdrowicielskie praktyki znane były wszystkim ludom od najdawniejszych czasów. Prosty lud nie miał dostępu do medyków, czyli lekarzy, chociażby ze względów finansowych, a przede wszystkim dlatego że wykształconych medyków było niewielu i służyli oni wyłącznie ludziom majętnym i arystokracji. Prosty lud zawsze był utożsamiany ze wsią, ponieważ jego większość była z nią związana, a więc również z naturą: uprawą ziemi, hodowlą zwierząt, gospodarką leśną i bartnictwem. Do obsługi gminu potrzebny był kołodziej i kowal, bednarz, krawiec i szewc, a także znachorka lub znachor. Ludzie ci potrafili chorobę rozpoznać i zdjąć, niekiedy przenieść na jakiś przedmiot lub zwierzę albo też na innego człowieka. Taki znachor mógł chorobę zarówno zdjąć, jak i zadać, dlatego też otaczano go szacunkiem, a właściwie to bardziej się go bano niż szanowano. W ostatnich latach nastąpił, można by tak określić, gwałtowny zwrot ku naturze i ludowym praktykom uzdrowicielskim, chociażby dlatego że w miarę postępu naukowego i cywilizacyjnego chorób wcale nie ubywa, lecz wręcz ich przybywa. Medycyna akademicka w wielu przypadkach staje się bezradna, chociażby wobec takich chorób jak cukrzyca, alergia czy też rak, nie mówiąc już o AIDS. Potężne lobby farmaceutyczne, wraz z niektórymi lekarzami, robi wszystko, aby każdego człowieka na całe życie uzależnić od lekarstw, odwrócić jego uwagę od natury, ludowych praktyk i ziół. Ponieważ do każdej doskonałości dodaje się coś niedoskonałego i nie ma człowieka bez cienia lub jakiegoś obciążenia, zrozumiałe jest, że pośród uzdrowicieli całym sercem oddanych niesieniu pomocy ludziom oraz z miłością i poświęceniem traktujących swoje posłannictwo znajdują się osoby, które pragną mieć sławę, władzę i pieniądze. Ludzie ci uczą się manipulowania innymi dla własnych korzyści. Niestety, sam pomagałem uczestnikom kursów hipnozy, którzy po takim szkoleniu mieli spore problemy ze sobą. Czy stali się oni ofiarami hipnozy nauczanej na kursie? Nie. To wśród kursantów znajdowali się ludzie, którzy wcale nie przyszli tam uczyć się, jak pomagać innym, ale przyszli nauczyć się, jak poprzez hipnozę manipulować innymi dla osiągania własnych, zamierzonych korzyści. Ponieważ pod ręką mieli ludzi, na których mogli od razu praktykować bez ich wiedzy, to dlaczego mieliby przepuścić taką okazję? Czy to będzie komuś szkodzić czy też nie, nie miało to dla nich żadnego znaczenia, ponieważ taki człowiek na pewno pozbawiony jest uzdrowicielskiej etyki i nie tylko uzdrowicielskiej, ale być może wszelkiej etyki. Zdarzają się studenci uczelni ezoterycznych, którzy pojmują niewłaściwie swoją rolę i swoje posłannictwo w ezoteryce, ponieważ jak najszybciej chcą stać się cudotwórcami, jasnowidzami i wszechmocnymi „uzdrowicielami”. Piszę „uzdrowicielami” w cudzysłowie, ponieważ już to ukierunkowanie jest chore samo w sobie, a więc tak naprawdę sam uzdrowiciel potrzebuje pomocy. Znane są przykłady, kiedy to adepci prześcigali się w pokazywaniu sobie nawzajem, który jest mocniejszy w stosowaniu magicznych praktyk wobec kolegów z grupy. Taki człowiek chce się nauczyć, jak mieć władzę nad innymi, a nie jak ich uzdrawiać, chociaż przy okazji również uzdrawiać. Podobnie sytuacja wygląda u lekarzy – nie uczy się ich na studiach pokory. A wiedza, jakakolwiek by była, bez pokory nie jest żadną wiedzą. Moją intencją nie jest zniechęcanie was do uzdrowicieli czy lekarzy, ale poszerzenie waszej świadomości. Sai Baba, (23.11.1926 – 24.04.2011 r., opuścił swoje ciało w wielkanocną niedzielę w wieku 84 lat, kiedy to święta wielkanocne obchodzili razem wszyscy chrześcijanie), powiadał, że nie ma nic gorszego niż nieświadomość oraz zaniżone poczucie własnej wartości. W dalszej części książki Uzdrowienie z Sai Babą będę cytował wypowiedzi Sai Baby z książki Sai Baba mówi do Zachodu Stephana v. Stepskiego-Doliwy z Wyd. LIMBUS, Bydgoszcz, 2008, podając dla uproszczenia tylko nr strony. Dla mnie ta książka jest Biblią naszych czasów, bezpośrednim przekazem płynących od Boga nauk kierowanych specjalnie do ludzi związanych z kulturą Zachodu i wiedzy dostosowanej do czasów współczesnych. Nie możemy uparcie tkwić tylko w przekazach biblijnych, ponieważ musielibyśmy cofnąć się z naszym życiem o kilka tysięcy lat, a to już nie jest możliwe, ponieważ czasu cofnąć się nie da. Ponadto Bóg nie pozostawia człowieka na wiele tysięcy lat, nie posyłając mu nowych nauczycieli. Kiedy oglądam niektóre programy telewizyjne poświęcone uzdrowicielom, wróżbitom czy też ezoteryce i uzdrowicielstwu, to zdumienie mnie ogarnia, do jakiego stopnia dominują wypowiedzi stronnicze i pozbawione należytej świadomości i wiedzy. A więc, zwykła niewiedza i brak tolerancji, niekiedy wysoki naukowy tytuł lub piastowana godność kościelna pozwalają wyrokować w sprawach, o których nie ma się głębszego pojęcia i, co najdziwniejsze, wcale się tego pojęcia nie zamierza mieć. Mój niegdysiejszy dobry znajomy, dopóki był wykładowcą Metody Silvy i czerpał z tego tytułu dość spore korzyści, chwalił sobie tę metodę, choć tak naprawdę swoim postępowaniem i życiem był zaprzeczeniem tego, czego nauczał innych. Dlatego też z czasem został pozbawiony prawa wykładania, a wtedy stał się zaciekłym wrogiem tejże metody. Czy wypowiedzi takiego człowieka w publicznym programie lub też prasowym wywiadzie mogą być wiarygodne? Mogą, tylko jeszcze zależy, kto robi taki program i jakie przyświecają mu intencje. W pewnym programie telewizyjnym przedstawiano bioenergoterapeutę, już zresztą nim nie jest, i jego krytyczny teraz stosunek do wszelkiej bioenergoterapii i uzdrowicieli. Komentarz i przykład zostały podane w sposób jedynie stronniczy i krytyczny. Nikt nie zwrócił uwagi, że uzdrowiciel ów w pogoni za sławą i pieniędzmi, byciem cudotwórcą i wszechmocnym posunął się za daleko i został po prostu opętany, co może oznaczać, że to on popełnił niedopuszczalne błędy, a nie bioenergoterapia jest jakimś zagrożeniem. I jeszcze jedno moje spostrzeżenie: jak wielu ludzi w uzdrawianiu widzi możliwość zmiany modelu swojego życia, stania się kimś znanym, cudotwórcą, jasnowidzem i bogatym. Jak wielu ludzi pociąga możliwość manipulowania innymi, posiadania nad nimi władzy oraz możliwość zarobienia dużych pieniędzy. Tam, gdzie miłość, ofiarność i chęć służenia innym przesłonięte zostaną pogonią za zyskiem, kończy się prawdziwe uzdrawianie. Jeśli wam się wydaje, że czasy czarownic, guseł, zaklęć i czarów już bezpowrotnie minęły, to jesteście w wielkim błędzie. W internecie aż roi się od szczegółowych przepisów i porad, jak można komuś zaszkodzić: złemu sąsiadowi, szefowi, chłopakowi, który porzucił dziewczynę, co zrobić, aby wzbudzić miłość chłopaka albo dziewczyny i jak uczynić go sobie uległym, a wreszcie, jak zemścić się na nauczycielce za niedobrą ocenę lub nawet pozbyć się kogoś z tego świata. To nie są jakieś moje urojenia czy fantazje. To jest okrutna rzeczywistość. Kiedy podczas I wojny światowej pojawiła się broń maszynowa, prawie natychmiast pojawiły się też czołgi. Dziś przyszedł już taki czas, aby na nowo nauczyć się przed tą magią bronić, by powrócić do starodawnych i skutecznych metod, których najwięcej zachowało się tam, gdzie nie było inkwizycji, czyli pośród ludów Syberii i Europy Wschodniej, a więc tam, dokąd sięgało prawosławie. Ludy te zachowały do dziś wiele, nieznanych gdzie indziej, uzdrowicielskich praktyk i magicznych rytuałów. Ponieważ jestem człowiekiem wierzącym i wielbicielem Sai Baby, uzdrowicielską wiedzę będę odnosił do jego nauk, które uważam za kluczowe we właściwym podejściu do uzdrawiania i do życia we współczesnym świecie.
Szczegółowe Informacje
-
Autor:
Tadeusz Piotr Szewczyk
-
Tytuł oryginału:
Uzdrowienie z Sai Babą
-
Liczba stron:
168
-
Wymiary:
145x205
-
Oprawa:
Miękka
-
ISBN:
978-83-7377-488-9
-
Rok wydania:
2011